Chcieli zażartować, a sprawa może trafić do prokuratury. Dwaj studenci informatyki z Tychów umieścili stronę internetową Sejmu pod adresem www.wirtualnyburdel.pl. Kancelaria Sejmu grozi pozwem.
Ofiarą internetowego oszustwa padł również prezydent. Jego strona wyświetlała się pod adresem brzdac.net. W wyniku interwencji zainteresowanych instytucji, po kilku godzinach strony zniknęły.
Szef Biura Prasowego Sejmu Krzysztof Luft nie ma wątpliwości, że sprawa wymaga interwencji biura. Przygotowane są już odpowiednie dokumenty dla prokuratury.
Właściciel kontrowersyjnej domeny tłumaczy się tym, że zainspirowały go słowa lubelskiego posła Janusza Palikota, który nazwał jedną z posłanek prostytutką.
- Stąd ten burdel - mówi portalowi tvn24.pl. Mężczyzna twierdzi, że razem z kolegą zrobili tylko przekierowanie strony, że to był głupi żart. Stronę usunął, chociaż, jego zdaniem, nie łamał prawa. Innego zdania są prawnicy. Za złamanie art. 212 kodeksu karnego (przestępstwa przeciwko czci i nietykalności cielesnej) mężczyźnie grozi grzywna i nawet do dwóch lat więzienia.