Fikcyjnie zatrudnieni pracownicy, grube tysiące wydane wbrew prawu na nagrody dla dyrektorów, praca przy azbeście z pogwałceniem zasad bezpieczeństwa
Aż dziewięć stron liczy dokumentacja pokontrolna nieprawidłowości z lat 2003-2007, które NIK wykryła w Kraśnickim Przedsiębiorstwie Energetyki Cieplnej. Oto najpoważniejsze.
• W KPEC pracę w pełnym wymiarze godzin dostało w 2005 r. czterech sportowców Fabrycznego Klubu Sportowego Stal Kraśnik. Firma zatrudniła ich fikcyjnie. Trzech nic nie robiło, a czwarty pracował tylko połowę czasu. Kosztowali spółkę ok. 63 tys. zł. W dodatku firma prowadziła fikcyjną dokumentację, która miała świadczyć o ich pracy.
Kontrolerzy NIK podkreślają: sportowców zatrudniono z inicjatywy ówczesnego dyrektora firmy Piotra Leziaka, który jednocześnie był skarbnikiem w klubie. Prezesem klubu był Wojciech Wilk, bliski współpracownik burmistrza Kraśnika, a teraz poseł PO. NIK powiadomiła kraśnicką prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
• Narażono zdrowie pracowników. W 2004 roku dostali rury z otuliną azbestowo-cementową pochodzące z demontażu sieci. Robotnicy sami zdjęli niebezpieczną otulinę i zostawili ją na terenie zakładu. Nie wiadomo, co firma z nią zrobiła. NIK twierdzi, że modernizację sieci cieplnej robiono wbrew przepisom o bezpiecznym usuwaniu materiałów zawierających azbest.
• Burmistrz Piotr Czubiński w latach 2005-2008 dał dyrektorom firmy bez wymaganego w takich przypadkach wniosku rady nadzorczej więcej niż jedną nagrodę roczną w ciągu roku. W sumie, wbrew prawu, szefowie KPEC zainkasowali ponad 46 tys. zł.
Śledztwo w tej sprawie wszczęła już prokuratura. Burmistrz tłumaczy, że miał ustną zgodę rady, a chodziło o jedną nagrodę roczną, tylko przyznawaną i wypłacaną etapami. Dokumenty świadczą o czym innym.
To wszystko działo się w czasie, kiedy KPEC ledwo dyszał.
- Zakład miał złe wyniki finansowe, a zatrudnienie się zwiększało i pogłębiało straty. Zatrudniani zawodnicy Stali brali pieniądze, ale do pracy nie przychodzili - mówi Krzysztof Skóra z NSZZ "Solidarność” w KPEC. Dodaje, że interweniował w tej sprawie w dyrekcji. Podobnie, jak w przypadku rur z otuliną azbestową.
- Jeśli burmistrz, jako wspólnik w KPEC, otrzymywał oficjalne skargi na działalność zarządu, to przekazywał je do rozpatrzenia przez radę nadzorczą. To organ kontrolny spółki. Tak było np. w sprawie wymiany sieci ciepłowniczej i demontażu starych rur w 2004 roku w dzielnicy fabrycznej miasta - tłumaczy Daniel Niedziałek, rzecznik prasowy Czubińskiego. - Prokuratura zapewne skrupulatnie zapozna się z wynikami kontroli NIK. Poczekajmy na jej wnioski.
Od lutego większościowym udziałowcem w spółce jest prywatna firma Praterm. Obecny prezes Grzegorz Krzych nie chciał komentować ustaleń NIK.