Członkowie Związku Zawodowego Pracowników Ruchu Ciągłego twierdzą, że są szykanowani przez pracodawcę. – Związkowcy są traktowani tak samo jak inni pracownicy – odpowiada szefostwo fabryki.
– Nie było konsultacji z organizacją związkową w sprawie zwolnienia z pracy jednego z członków związku – mówi Krzysztof Sudoł, z-ca okręgowego inspektora pracy w Lublinie. – A pracownice na stanowisku pakowaczy podczas transportu ręcznego przenosiły ciężary ponad normę określoną przepisami.
Druga wizyta w fabryce wykazała nieprawidłowości w ewidencji czasu pracy. Wystąpiła różnica w wypłacanych kwotach na niekorzyść pracowników.
Na czym miałyby polegać szykany, na które żalą się związkowcy? Jeden z nich został oddelegowały do pracy do innego wydziału. – Będzie redukcja etatów na hartowni, gdzie do tej pory pracowałem. Tak brzmiało tłumaczenie – mówi Grzegorz Gawlik, członek zarządu ZZPRC. – Ale na razie tylko ja zostałem przeniesiony. Potem otrzymałem do podpisania umowę na pracę jako tokarz, bez wypowiedzenia wcześniejszej umowy. Nie podpisałem, więc zostałem oddelegowany na kolejne 2 miesiące.
Kobieta od lat choruje. – Mam drugi stopień niepełnosprawności. Jestem po 4 operacjach, mam problemy z kręgosłupem. Do tej pory to nikomu nie przeszkadzało.
W fabryce zapewniają, że nikt nikogo nie nęka. – Osoby ze związku pracowników ruchu ciągłego są traktowane tak samo jak każdy inny nasz pracownik – zapewnia Wiesław Wołoszyn, dyrektor ds. pracowniczych. – Żadne szykany nie mają miejsca. Co do pani Bryły to obecnie nie zajmujemy się jej sprawą, bo jest na zwolnieniu. Zaś pan Gawlik nie jest jedyną osobą oddelegowaną na inny wydział. W tak dużym zakładzie pracy jak nasz, takie decyzje są na porządku dziennym.
W zakładzie zapewniają też, że stosują się do zaleceń inspekcji pracy.
Kraśnik - wiadomości, artykuły, forum