Rzecznik prasowy burmistrza Kraśnika postraszył w czwartek radnych sądem, jeśli będą atakować w prasie jego szefa i miejskich urzędników. - To zwykła cenzura - oburza się opozycja.
Włodarczyk udzielił nam tej wypowiedzi przed sesją absolutoryjną, podczas której radni mieli oceniać pracę burmistrza Piotra Czubińskiego w 2008 roku.
Ta sesja odbywała się w czwartek. Słowa radnego PiS zabolały urzędników. Rzecznik burmistrza Zbigniew Nita policzył wszystkie dni, które jego szef spędził w tym roku w pracy. Okazało się, że przepracował 66 dni, z tego 14 był w delegacjach, a 5 na urlopie.
Uzbrojony w takie informacje przystąpił na sesji do kontrofensywy. - Takie informacje, a w mojej ocenie są to nawet ataki na burmistrza i inne osoby sprawujące funkcje urzędnicze, powtarzają się od pewnego czasu regularnie. Proszę się nie zdziwić, jeżeli dotrą do państwa informacje, że toczą się procesy związane z oskarżaniem burmistrza - grzmiał Nita.
Poparli go inni radni. - Sprawujemy mandat, a jesteśmy publicznie zastraszani! - oburzał się Jerzy Misiak (PiS) i drwił:. Od tej pory będę bardzo uważał, co mówię na temat działalności burmistrza, bo się boję, że spotkam się z nim w sądzie.
- A może niedługo będziemy musieli dawać urzędnikom do ocenzurowania swoje wypowiedzi - wtórował mu Jacek Zając, niezależny radny.
Sprawę łagodził przewodniczący rady. - Osoba publiczna powinna wiedzieć, że naraża się często na bardzo ostrą krytykę ze strony społeczeństwa - mówił Tadeusz Członka.
A co na to burmistrz? - Nie dam się publicznie obrażać. W urzędzie nie ma nepotyzmu i nie pracuję na półetacie - odpowiadał radnym Piotr Czubiński.