Pierwsza w Polsce wzorcowa cydrownia już działa w Mikołajówce koło Urzędowa. Tłoczy sok na cydr, ale tylko do degustacji. Na większą produkcję potrzebna jest zgoda urzędników
Na warsztaty w siedzibie Lubelskiego Stowarzyszenia Miłośników Cydru w Mikołajówce przyjechało wczoraj 50 sadowników z gminy Serock. Była to także okazja do prezentacji pierwszej w Polsce wzorcowej cydrowni (na zdjęciu).
– To najprostsza linia technologiczna do produkcji naturalnego cydru sadowniczego w skali ok. 10 tys. litrów rocznie – mówi Tomasz Solis, wiceprezes Lubelskiego Stowarzyszenia Miłośników Cydru (LSMC). – Dopiero rozpoczniemy procedurę uzyskiwania pozwoleń na produkcję. Ale linia jest już na tyle gotowa, że dziś mogliśmy pokazać i zachęcić do otwierania podobnych cydrowni w gospodarstwach sadowniczych
Procedura uzyskania zezwoleń na produkcję cydru to bardzo skomplikowana sprawa.
– Uruchomienie cydrowni w Polsce przypomina budowę rakiety na księżyc – mówi Solis. – Mam nadzieję, że przetrzemy szlak w urzędach, aby procedury nie były tak uciążliwe. To jeden z głównych celów działania naszego stowarzyszenia.
A pomysłem już interesują się sadownicy. – Tylko z regionu lubelskiego chęć inwestowania w taką cydrownię wyraziło kilkudziesięciu sadowników. Jej koszt to ok. 60 tys. zł – mówi Artur Dubaj główny technolog Ambry, która wspiera stowarzyszenie.
Cydrownia może być dodatkowym źródłem dochodu albo jedną z atrakcji agroturystyki, która często funkcjonuje równolegle z sadem.
Producent „Cydru Lubelskiego” nie tylko wspiera, ale także chce czerpać z doświadczeń członków stowarzyszenia. – Nie wymyślimy przecież wszystkiego sami – mówi Robert Ogór, prezes Ambry. – Wierzę, że za kilka lat, dzięki inicjatywie sadowników, cydrowni będą setki w wielu regionach. Ale trzeba pamiętać, że nie uda się to bez zmian ustawowych – dodaje.
– Pomysł jest ciekawy, a koszt instalacji umiarkowany. Dlatego chętnie wejdę w ten biznes – mówi Piotr Jabłoński, sadownik z gminy Serock, który był wczoraj na warsztatach w Mikołajówce. – Ze zbytem cydru w warszawskich sklepach ze zdrową żywnością, slowfoodwych czy restauracjach nie powinno być problemu.
– Wierzę, że w ciągu najbliższych lat na Lubelszczyźnie powstanie kilkadziesiąt podobnych obiektów, które stworzą cydrowy szlak – dodaje Tomasz Solis.
W ciągu trzech miesięcy postulaty stowarzyszenia poparło ponad 25 tys. osób. Jeden z nich to apel o zmianę oraz ochronę ustawowej definicji polskiego cydru – wprowadzenie zapisu o produkcji cydru tylko ze świeżego soku, drugi to aktywizacja sadowników do otwierania lokalnych cydrowni.