Skatowany na plebani w Rzeczycy Ziemiańskiej Ksiądz Jan Kazimierz Andrzejewski nie chce ścigania napastników. Sprawę "Dziennik Wschodni" opisuje po sygnale od Czytelnika.
W poniedziałek złożył oświadczenie, w którym napisał, że został pobity przez jednego sprawcę, doznał nieznacznych obrażeń i nie żąda ścigania napastników z urzędu.
– Takie oświadczenie na razie nie daje nam podstaw do wszczęcia dochodzenia. Jednak czynności sprawdzające nadal prowadzimy. Jeżeli okazałoby się, że duchowny został pobity przez dwóch napastników to wówczas moglibyśmy ścigać sprawców tego czynu z urzędu – wyjaśnia Janusz Majewski z policji w Kraśniku.
– Powoli wracam do zdrowia i nie chcę już rozgłosu. Po za tym gdzie szukać tych ludzi? Ja nawet nie bardzo bym ich rozpoznał. Wybaczyłem ten czyn i chce mieć już spokój – mówi ksiądz Andrzejewski.
Ksiądz łączy pobicie ze sprawą sporu o umieszczenie w kościele tablicy z nazwiskami zabitych w Katyniu mieszkańców okolicznych wiosek. Proboszcz sprzeciwił się idei umieszczenia tablicy w kościele. Uważa, że lepszy byłby miejscowy cmentarz.