Wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego jest korzystny dla Stanisława Szai. Jednak urzędnicy wiedzą swoje.
od środków transportowych.
Pan Stanisław w imieniu syna prowadzi ośrodek szkolenia kierowców. Do nauki jazdy służy mu m.in. ciężarowy Renault Premium 385. - Samochód ma zamontowane dodatkowe pedały dla instruktorów i jest oznakowany "elką” - tłumaczy Stanisław Szaja.
W kodeksie ruchu drogowego Szaja znalazł przepisy, które pozwalają uznać, że auto do nauki jazdy jest pojazdem specjalnym. Ustawa zaś zwalnia takie auta od podatku od środków transportowych. - Niestety, urzędnicy z gminy wiejskiej Kraśnik wciąż podatek naliczali - kontynuuje pan Stanisław.
I choć podatek opłacał, to postanowił odwołać się od decyzji urzędu do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Kolegium początkowo stanęło po stronie gminy. Uparty przedsiębiorca, uważając że prawo ma po swojej stronie, odwołał się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.
- Sąd przyznał mi rację - dodaje Szaja. Po korzystnym dla siebie wyroku zwrócił się o zwrot nadpłaconego podatku za lata 2006 i 2007. Ale gmina oddała pieniądze jedynie za 2006 rok. Jej zdaniem decyzja o naliczeniu podatku za 2007 rok była prawomocna. Jednocześnie urzędnicy wezwali właściciela szkoły jazdy do złożenia deklaracji podatkowej za kolejny samochód Volvo jak i za auta, które pan Szaja posiadał w poprzednich latach.
- Odebrałem to jako złośliwość ze strony urzędników - komentuje Szaja.
- To żadne złośliwości. Pan Szaja jest zobowiązany składać deklaracje podatkowe. Jeżeli tego nie robi, to urząd może sam naliczyć podatek - wyjaśnia Mirosław Chapski, wójt gminy Kraśnik. Dodaje, ze wyrok WSA nie jest dla niego prawem.
- My działamy na podstawie rozporządzenia ministra transportu. A ono mówi że samochód specjalny musi mieć odpowiednią adnotację w dowodzie rejestracyjnym, a tego samochód pana Szai nie ma - kończy Chapski.
Sprawa się jeszcze nie zakończyła, obie strony twardo stoją przy swoim. Więc na pewno odbędą się kolejne rozprawy sądowe.
Do sprawy wrócimy.