Ruszyło śledztwo w sprawie nieprawidłowości w Strefie Usług Komunalnych opisywanych przez Dziennik Wschodni.
za jej szefowanie.
- Postępowanie jest prowadzone w sprawie przekroczenia uprawnień bądź niedopełnienia obowiązków przez zarząd Międzygminnego Związku Strefa Usług Komunalnych - mówi Marek Woźniak, zastępca szefa lubelskiej Prokuratury Okręgowej. Prokuratura zbada również inne wątki, m.in. niegospodarność w SUK. Materiały trafią wkrótce do policyjnych specjalistów od przestępczości gospodarczej z Komendy Wojewódzkiej w Lublinie.
Międzygminny Związek tworzy miasto Kraśnik i siedem okolicznych gmin. Jego głównym zadaniem jest administrowanie wysypiskiem śmieci i propagowanie ochrony środowiska. W październiku ujawniliśmy, że Piotr Czubiński, burmistrz Kraśnika, członek władz regionalnych i krajowych Platformy Obywatelskiej, brał za przewodniczenie zarządowi SUK wynagrodzenie zamiast diety. Do jego portfela trafiło w latach 2004-06 aż 135 tys. zł brutto. A powinno trafiać zaledwie 3,6 tys. zł rocznie.
Kontrolerzy Regionalnej Izby Obrachunkowej dotarli do innych nieprawidłowości. Związek m.in. płacił za podróże prywatnych osób - do Monachium poleciały trzy osoby spoza związku (koszt 6551 zł). Skarbnik związku otrzymał 14 700 zł nagrody, choć rachunkowość była w proszku (np. w latach 2005-2006 nikt nie prowadził ksiąg rachunkowych). Związek kupił urządzenie z oprogramowaniem do samochodowej nawigacji satelitarnej (8604 zł), choć związek nie ma służbowego auta.
- Piotr Czubiński nie będzie komentował działań prokuratury do czasu zakończenia postępowania, tym bardziej że do związku nie dotarło żadne pismo w tej sprawie. Prowadzimy systematyczne działania związane z realizacją zaleceń pokontrolnych RIO tak, aby związek jako organ publiczny nie poniósł uszczerbku czy straty finansowej - mówi Łukasz Kuczek, inspektor ds. administracyjnych w SUK.
Czubiński wcześniej obiecał oddać pieniądze. W spłacie pomaga mu Wojciech Wilk, niegdyś przewodniczący zgromadzenia związku, obecnie poseł PO. To on decydował o wynagrodzeniu przewodniczącego. Do kasy SUK trafiło już 50 tys. zł. Co z resztą?
O tym zadecyduje sąd pracy, bo Czubiński zmienił zdanie i płacić już nie zamierza. Choć RIO i prawnicy wojewody nie mają wątpliwości - przewodniczący SUK nie pracował na etacie - to Czubiński przekonuje, że intencją władz związku było, żeby dostawał wynagrodzenie za pracę. - Skierował do sądu pozew o ustalenie istnienia stosunku pracy. Czekamy na jego rozpatrzenie - mówi Kuczek.