– W mojej sprawie praktycznie nie zgromadzono żadnych dowodów, bo po co – mówi Jadwiga Kmieć. Mieszkanka Kraśnika została znieważona i zniesławiona na Facebooku, poprzez wpisy opublikowane w ubiegłym roku na profilu Michała Stawiarskiego, szefa biura posła PiS z Kraśnika. Prokuratura po raz kolejny umorzyła śledztwo.
– Poszłam do prokuratury i sądu nie po przestrzeganie prawa, tylko po to, by obnażyć system. Jak się nie jest królikiem lub znajomym królika to nie ma po co tam iść – uważa Jadwiga Kmieć. Kobietę oburzyła kolejna już decyzja prokuratury o umorzeniu śledztwa w jej sprawie.
Chodzi o wpisy,, które ukazały się na profilu Michała Stawiarskiego, szefa biura poselskiego Kazimierza Chomy, a prywatnie - syna marszałka województwa. Ich autor opisał osobę, która w trakcie kampanii prezydenckiej miała zniszczyć banery wyborcze Andrzeja Dudy. Padły takie określenia jak: „Jadwiga Śmieć”, „Pani Śmieć”, „kodofilka najbardziej zagorzała z tego terenu”, „nienawidzi PiS”. I choć nazwisko nie padło, to określony był wiek a także adres opisywanej kobiety. Jadwiga Kmieć ani jej znajomi i współpracownicy – od nich dowiedziała się od wpisach - nie mieli żadnych wątpliwości, że chodzi właśnie o nią.
Kraśniczanka złożyła zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Była i jest przekonana, że wpisy zamieścił Michał Stawiarski. Ruszyło dochodzenie. Mężczyzna zeznał, że posty na jego koncie publikuje kilka osób. Nie był w stanie powiedzieć kto konkretnie umieścił wspomniane wpisy, bo było to dawno. Po dwóch miesiącach prokuratura umorzyła śledztwo z powodu niewykrycia sprawców oraz braku znamion czynu zabronionego. Po złożeniu zażalenia przez pokrzywdzoną wszczęła je znowu. I zaraz umorzyła ponownie – wobec braku interesu społecznego w kontynuowaniu ścigania z urzędu.
Kobieta zapowiada, że złoży w tej sprawie pozew cywilny, ale nie spodziewa się wygranej. – Chcę pokazać, jak nie działa prawo. Jak winni nie zostają ukarani, ani nawet odszukani – podsumowuje.