Jeszcze do niedzieli trwają zapisy chętnych, którzy będą szukać śladów powstańczej potyczki z lutego 1864 roku. Organizatorzy szacują że pół setki pasjonatów historii przejdzie z wykrywaczami metali po polach Wielkopola i Zamostka
Między 1 a 4 września w Wielkopolu (gmina Gorzków) i okolicy będzie trwało wydarzenie, które organizatorzy nazywają partiotyczno-narodowym. Zachęcają do udziału całe rodziny, zwłaszcza w sobotę (3 września), kiedy przygotowano wiele gier i zabaw dla dzieci m.in. poszukiwanie skarbów detektorem, łucznictwo. Będzie też można spróbować, czy trudno jest rzucać granatem.
Jednak głównym powodem spotkania w Wielkopolu 66A będą dwudniowe prace poszukiwawczo-badawcze, które mają wskazać, gdzie doszło do potyczki wojsk rosyjskich i polskich powstańców.
– Historycy oceniają, że oddziały powstańcze, które szły spod Wojsławic mogły liczyć nawet 600 osób. Spotkały się z kozacką rotą i rosyjska piechotą. Szacunki mówią o 850 chłopa, którzy walczyli gdzieś w tej okolicy. Do potyczki doszło raczej przypadkiem, powstańcy mieli wybić Rosjan do nogi, ale o faktycznych wydarzeniach z 3 lutego 1864 roku nie wiemy zbyt wiele. Już jako dziecko słyszałem opowieści o zabitych Rosjanach. Podobno w okresie międzywojennym księża na Michalcu odprawiali msze i ludzie mówili o mogile. Czy mieli na myśli poległych w czasie I wojny światowej, bo było tu potężne starcie wojsk rosyjskich i austrowęgierskich, czy właśnie z powstania styczniowego, tego nie wiadomo – relacjonuje Wiesław Antoniak, założyciel Stowarzyszenia Michalec 1864, które współorganizuje wrześniowe wydarzenie.
Michalec to zwyczajowa nazwa, jakiej od lat używają miejscowi i dziś trudno stwierdzić, skąd ona się wzięła. Faktycznie poszukiwania w pierwszy weekend września będą prowadzone na polach Zamostka i Wielkopola w gminie Gorzków, w powiecie krasnostawskim.
– Będziemy szukać na powierzchni około 30-40 hektarów. Wszyscy właściciele pól wyrazili na to zgodę. Jestem stad, znam gospodarzy, nie było problemów, by udostępnili swoje grunty. Niektórzy jedynie zastrzegali, żeby poczekać, aż zbiorą zboże, czy zakończą polowe prace. Walki musiały się toczyć gdzieś tu. Na swoim polu znajdowałem monety, sąsiad powstańczą przypinkę, są kule. Ale możliwe, że najwięcej będzie pamiątek z okresu I wojny światowej, zobaczymy – dodaje emerytowany górnik, który wrócił w rodzinne strony i zaczął się interesować ich historią.
Uważa, że trzeba mówić o takich wydarzeniach jak powstańcze bitwy i przypominać o powstaniu styczniowym. Zwłaszcza, że w czasach PRL o nim nie wspominano.
Wydarzenie w Wielkopolu odbędzie się po raz drugi. W zeszłym roku poszukiwania były prowadzone na o wiele mniejszym obszarze.
– Teraz zapraszamy wszystkich chętnych z wykrywaczami metali. Udział jest bezpłatny. Zapisy trwają do niedzieli. Później zamykamy listę, bo muszę przekazać spis uczestników służbom konserwatorskim, pod nadzorem których wszystko jest organizowane. Sprzęt, wyżywienie, nocleg trzeba sobie zapewnić we własnym zakresie – wyjaśnia Krzysztof Sokołowski, prezes Stowarzyszenia „Wschód” z Gorzkowa i kierownik poszukiwań. Stowarzyszenie włączyło się w organizację poszukiwań.
Po oględzinach pól organizatorzy wyznaczą obszary, które podzielą między uczestników. W razie znalezienia czegoś, trzeba będzie podać miejsce znaleziska. W razie wykopania obiektów archeologicznych zostaną powiadomione odpowiednie służby.
Informacji i szczegółowego programu trzeba szukać na facebookowej stronie Stowarzyszenia „Wschód” i Stowarzyszenia „Michalec 1864”.