• Kiedy po raz pierwszy zetknął się pan z ideą slow food?
- Właśnie tam, gdzie mieszkałem. W restauracji La Freccia zobaczyłem na drzwiach symbol ślimaka. Pytam kelnera, o co tutaj chodzi? Najlepiej jak ja tu właściciela poproszę, on najlepiej powie - odparł.
• Co powiedział właściciel?
- Że w swej restauracji podkreśla naturalne produkty, z których powstają dania serwowane w restauracji. Chodziło o ser Pecorino Toscano, o oliwę tłoczoną z miejscowej odmiany oliwek, szynkę toskańską obkładaną grubo tłuczonym pieprzem i lokalne sery. Tu narodziła się moja miłość do serów. Zaskoczyła mnie ilość naturalnych produktów, które mogłem skosztować. I taka naturalność, że to jest oczywiste, że my pijemy swoje wino, jemy swoje sery. We Włoszech 800 tysięcy podmiotów wytwarza wino, jest 40 tysięcy serowarów. W Polsce słyszmy o przebudzeniu serowarstwa narodowego, mamy 30 może 40 serowarów, w tym kilku sprzedających sery.