W Pułankowicach, podkraśnickiej wsi powstałej na folwarku ordynacji Zamoyskich, Marta i Stanisław Stelmachowie pielęgnują staropolską tradycję przyrządzania dziczyzny. I robią to tak dobrze, że Paweł Kukiz, lider zespołu Piersi wpisał się w pamiątkowej księdze "Martusi kochanej Piersi zgłodniałe”.
Martusi kochanej Piersi zgłodniałe
"Martusi kochanej Piersi zgłodniałe” tak wpisał się w księdze pamiątkowej Zajazdu "Marta” lider zespołu Piersi Paweł Kukiz. – Nie mógł nasmakować się dziczyzny – śmieje się Marta Stelmach. – "Warto przyjechać z Krakowa, by przypomnieć sobie smaki, bukiety i aury” – napisał aktor Jan Peszek. Dziczyznę z Pułankowic chwalili Jerzy Maksymiuk, Aleksander Małachowski, Krzysztof Daukszewicz.
– Ale nie od razu Kraków zbudowano. Uczyliśmy się. Najwięcej, kiedy dostałem książkę kucharską Jana Szyttlera, który przedstawiał się na kartach tytułowych jako "jeden z najsławniejszych kuchmistrzów europejskich”. Do dziś większość naszych receptur oparta jest na tej właśnie książce – opowiada Stanisław Stelmach.
W rok po otwarciu zajazdu w Pułankowicach pojawił się Piotr Bikont. Swoją wizytę opisał w artykule "Jak upolowałem dzika w okolicy Kraśnika”. – Specjalnością "Zajazdu Marta” okazała się dziczyzna, co z początku wcale mnie nie ucieszyło, jako że ją u nas podają najczęściej nie skruszałą, twardą, w prymitywnie przyprawionych sosach. Ale dzikie menu było w Marcie szerokie – recenzował Bikont. I wydał ocenę na pięć.
Wiele lat później ostateczny wyrok w tej sprawie wydał Robert Makłowicz, pisząc, że w Pułankowicach jest najlepsza dziczyzna
na świecie.
Dziczyzna na Święcie Europy
– Przyrządziliśmy karkówkę po pułankowicku. Rozdaliśmy ją publiczności w kilka minut – mówi Piotr Franaszek, dyrektor Departamentu Promocji i Turystyki Urzędu Marszałkowskiego Województwa Lubelskiego, który grillował razem z o. Robertem Głubiszem, przeorem klasztoru Dominikanów w Lublinie. – A my delikatny filet z sarny. Jak to smakowało. Chylę czoło przez Stanisławem Stelmachem i jego kunsztem przygotowania dziczyzny – mówi Mirosława Gałan, szefowa Multifrigo, która grillowała razem z Krzysztofem Wiejakiem, redaktorem naczelnym Dziennika Wschodniego.
Aplauz wśród kibicujących grillowaniu mieszkańców Lublina zrobiły kotleciki jagnięce, potężne steki z żubra i pierogi z gąsek. – Żubra przyrządzałem i jadłem po raz pierwszy – śmieje się Paweł Markiewicz, zastępca dyrektora Kancelarii Prezydenta Lublina ds. marketingu miasta, który w konkursie wystartował razem z Andrzejem Malinowskim, szefem kuchni w Zajeździe Kmicic w Zemborzycach.
Na deser były pierogi z gąsek. – Zapomnianych leśnych grzybów, z których pierożki były ozdobą litewskiej kuchni – mówi Barbara Bałdyga, artysta grafik, która grillowała razem z mężem.
Sekrety dziczyzny
Dlaczego warto jeść dziczyznę? Na jej korzyść przemawia fakt, że mięso leśnych zwierząt jest zdrowsze od mięsa zwierząt hodowlanych. Ale trudniej ją zrobić niż zwykłego schabowego, ponieważ przygotowanie mięsa zabiera trochę czasu. Dziczyznę kupimy w specjalistycznych sklepach przedsiębiorstwa "Las”, w sieci "Makro”, w wybranych marketach.
– Przeważnie jest to mięso głęboko zamrożone, więc dobrze skruszałe. Można je delikatnie wymoczyć w mleku. My marynujemy mięso w kawałkach selera, pora, marchewki, cebuli i dobrej oliwy. Po 24 godzinach szpikujemy mięso paskami słoniny lub boczku, które wcześniej nacieramy czosnkiem. I pieczemy w piekarniku w temperaturze 180 stopni Celsjusza. Solimy na samym końcu – mówi Stanisław Stelmach.
Podczas pieczenia powstaje wyśmienity sos, który zagęszcza się śmietaną i doprawia ziołami. Dziczyzna lubi świeży tymianek. W kuchni staropolskiej do dziczyzny podawano konfitury z czerwonej borówki, żurawinę, sos z głogu i jałowca. Oraz duszone buraczki.
– Pan Stelmach uświadomił mi, że dziczyzna to ważny składnik Smaków Lubelszczyzny, które odkrywamy przed Polską. I, że jest to takie dobre – mówi Piotr Franaszek.
Na deser pułankowicka orzechówka
– W naszej tradycji myśliwskiej od zawsze nastawiało się orzechówkę. Zielone orzechy siekamy, wypełniamy nimi duży słój, zasypujemy cukrem i stawiamy na oknie. Jak puszczą gęsty sok, zalewamy je spirytusem zmieszanym z wodą w proporcji pół na pół. I odstawiamy na pół roku. Orzechówka ma być gęsta, trochę gorzka, trochę słodka, spożywana w małych ilościach koi żołądek – mówi Stanisław Stelmach.