Standardowo na pasach przydrożnych utrzymuje się często koszone trawniki . Trudno to jednak uzasadnić naukowo. Utrzymywanie rodzimych zbiorowisk łąkowych nie tylko jest mniej pracochłonne i tańsze, lecz także na wiele sposobów pozytywnie wpływa na stan i funkcjonowanie środowiska
Drogi to jedne z najistotniejszych barier środowiskowych – dzielą siedliska na części i utrudniają, a czasem wręcz uniemożliwiają, migrację zwierząt i roślin między poszczególnymi fragmentami. Zastąpienie trawników na poboczach dróg łąkami składającymi się z dziko rosnących gatunków poprawia roślinną różnorodność gatunkową, a to może złagodzić skutki fragmentacji i przywrócić łączność ekologiczną. Utworzenie takich korytarzy ekologicznych pomaga w rozprzestrzenianiu się gatunków, nawet jeśli pobocze nie jest dla nich siedliskiem docelowym (Beier & Noss 1998; Gilbert-Norton i współ. 2009; Simberloff i współ. 1992).
Rośliny jak filtry powietrza
Kolejnym, co przemawia na korzyść przydrożnych łąk, jest wpływ rodzaju zagospodarowania poboczy na jakość powietrza, wód i gleby. Rośliny potrafią wychwytywać i filtrować na liściach i pędach substancje niebezpieczne obecne w powietrzu. Efektywność wychwytywania takich zanieczyszczeń jest tym większa, im większa jest całościowa powierzchnia roślin. Z tego względu rośliny łąkowe dorastające do 60-80 cm wysokości będą skuteczniej oczyszczać powietrze niż 15-centymetrowy trawnik (Spirn 1984).
Woda z zanieczyszczeniami nie płynie do studzienek
Dodatkowo, gatunki łąkowe zapewniają dużo niższy spływ powierzchniowy (zatrzymują więcej wody w glebie) (Dunne & Leopold 1978; Ahern i współ. 1992). Dzięki temu wychwycone przez łąkę zanieczyszczenia zostają (w większej ilości niż w przypadku trawników) zmagazynowane w glebie i nie trafią do wód - a gleba jest bezpiecznym akumulatorem tego typu związków.
Koreańskie badania dowodzą nawet, że pospolite dzikie gatunki łąkowe są zdolne nie tylko do akumulacji metali ciężkich z powietrza, ale też do ich fitoremediacji, czyli wychwytywania tych substancji z gleby (i tym samym oczyszczania jej) (Choi & Lee 2005).
Bez herbicydów, pasożytów i chwastów
Utrzymywanie łąk ogranicza więc przedostawanie się do wód zanieczyszczeń transportowych czy przemysłowych wychwytywanych z powietrza lub magazynowanych z gleby. Ale to nie wszystko - zagospodarowanie poboczy naturalnymi zbiorowiskami roślinnymi zmniejsza też zanieczyszczenie wody środkami ochrony roślin (Fabos 1985).
Utrzymywanie trawników pociąga za sobą konieczność stosowania herbicydów (środków chwastobójczych) i pestycydów (środków owadobójczych). Substancje te są spłukiwane przez deszcz do gleby i przedostają się do wód powierzchniowych wraz ze spływającą z trawników wodą (tzw. spływ powierzchniowy). Uprawa łąk nie wymaga używania środków ochrony roślin.
Dzięki temu, że są to siedliska wielogatunkowe i składają się z naturalnie występujących odmian, łąki są odporne na działanie owadów roślinożernych. Co więcej, nie ma tu zastosowania tradycyjne pojęcie „chwastów”, ponieważ to, co jest „chwastem” na trawniku, zwykle wchodzi w skład gatunkowy łąk.
Same się bronią przed inwazją gatunków obcych
Wyjątkiem są niepożądane i na trawnikach, i na łąkach rośliny inwazyjne (czyli szybko rozprzestrzeniające się w środowisku gatunki obcego pochodzenia) - jednakże ekosystem łąkowy dobrze radzi sobie z tym problemem bez ingerencji człowieka.
Rodzime zespoły roślinności (tu: rodzime łąki na poboczach) skutecznie opierają się inwazji obcych gatunków (Green & Welker 2011; Daar 1994). Dzieje się tak, ponieważ naturalna łąka to zgrany, dobrze funkcjonujący ekosystem, w którym niewiele jest „luk”, które mogłyby opanować rośliny inwazyjne.
Chodzi tu zarówno o silne powiązania ekologiczne między gatunkami w zbiorowisku, jak również o wysoką spójność w sensie fizycznym - różnorodna roślinność łąkowa ściśle wypełnia dostępną przestrzeń i tym samym utrudnia rozwój obcym gatunkom.
*Autor jest pracownikiem Ogrodu Botanicznego Uniwersytetu Warszawskiego.
Dzięki uprzejmości Fundacji Łąka
TRAWNIK EKSTENSYWNY
Jest w stanie urosnąć samorzutnie na terenach, które docelowo miały być klasycznym trawnikiem. Najpierw z trawami zaczynają sąsiadować mniszki. Potem pojawiają się też inne gatunki, a z czasem nawet zbiorowiska synantropijne. Udział traw maleje (do 17-33 proc.), wzrasta liczba gatunków zielnych.
Taki trawnik ma wiele zalet: interesujący wygląd, nadający inny charakter otoczeniu, źródło pokarmu i środowisko życia m.in. owadów, ptaków, mniejsze wymagania glebowe, a przez to niższe koszty utrzymania niż tradycyjnego trawnika, mniejsze wymagania pielęgnacyjne, nie wymaga częstego koszenia, nawożenie i podlewanie nie jest konieczne, może zasiedlać również skarpy, na których zwykłe gatunki traw rosną słabiej,
Domieszka gatunków nie trawiastych sprawia też, że takie przestrzenie są mniej podatne na choroby traw. W gorące, letnie dni spełnia rolę „pochłaniacza” promieni słonecznych, reduktora temperatury, neutralizatora atmosfery, lepiej pochłania pyły, redukuje hałas.
TO JUŻ SIĘ DZIEJE
• Na warszawskiej Ochocie powstaną naturalne łąki kwietne – zdecydował niedawno Zarząd Zieleni m. st. Warszawy. – Dzięki temu będzie można cieszyć się naturalnymi łąkami z ich bogatym życiem bez opuszczania miasta – informują Ochocianie Sąsiedzi.
• To nie jedyna ekologiczna akcja Zieleni Warszawskiej. W siedzibie zarządu (ul. Krucza 5/11D) pojawił się Bankomat Nasion, z którego każdy mieszkaniec może pobrać wybrane nasiona kwiatów (maku pospolitego, rumianku, chabru czy maciejki). – Wystarczy wziąć jedną miarkę, znaleźć miejsce do wysiewu, posiać, podlać i czekać – zachęca Zieleń Warszawska.
• Od trzech lat łąki i nieskoszone trawniki zarastają Kraków.