W sierpniu pisaliśmy o problemie mieszkańców wieżowca przy ul. Kołłątaja 41 w Puławach, którzy cierpieli z powodu jednego z lokatorów. W obawie o swoje zdrowie bezskutecznie prosili o pomoc. Sytuacja poprawiła się po naszym artykule.
Wyjątkowy brak higieny nie oznacza, że wskazany mieszkaniec wieżowca mył się zbyt rzadko, czy niedokładnie sprzątał swoje mieszkanie. Pan O. niemal w ogóle tego nie robił, co po dwóch latach od jego wprowadzenia się do budynku przy Kołłątaja, stało się utrapieniem dla jego sąsiadów. Nie korzystał także z toalety, a swoje potrzeby załatwiał na łóżku stosując pampersy. Tych jednak nie lubił zbyt często wynosić na śmietnik.
Fetor rozchodził się więc po całym bloku, zmuszając bezsilnych wobec tego problemu ludzi do zaklejania kratek wentylacynych w swoich lokalach. - Tego nie da się wytrzymać - mówili nam puławianie z Kołłątatja 41, prosząc o pomoc.
O tym, z czym zmagają się mieszkańcy, sami przekonaliśmy się, gdy pan O. otworzył nam drzwi. Brakuje słów, by opisać woń, która błyskawicznie spowiła korytarz. Ludzie stojący obok instynktownie zakryli nosy i cofnęli się o kilka kroków.
Sam O. stwierdził, że nigdzie się nie wyprowadzi, a swojego zachowania nie zmieni.
Sąsiedzi postanowili po raz kolejny zwrócić się do spółdzielni mieszkaniowej. Utworzyli nową petycję, zebrali podpisy. Gdy na temat ich problemu ukazał się artykuł w Dzienniku Wschodnim, sprawy nabrały tempa. Spółdzielnia „Powiśle” najpierw wysłała do O. wezwanie do doprowadzenia zajmowanego mieszkania do ładu sanitarnego pod groźbą jego sądowego zlicytowania. Gdy to nic nie dało, pod koniec sierpnia połączone siły spółdzielni oraz ośrodka pomocy weszły do lokalu i go posprzątały.
We wrześniu spółdzielni we współpracy z MOPS-em, udało się przekonać O. do tymczasowego opuszczenia mieszkania w celu wykonania jego remontu. Gdy jego właściciel przebywał u krewnej z gminy Janowiec, pracownicy SM usunęli starą podłogę i zastąpi ją łatwiejszą w utrzymaniu czystości terakotą.
W oknach zainstalowano nawiewniki. Kupiono również nową kuchenkę z przepływowym odcięciem gazu (dla bezpieczeństwa). Na koniec przeprowadzono dezynfekujące ozonowanie. Przy okazji poprawiono moc wentylacji w całym pionie poprzez nowe turbiny.
– Właściciel mieszkania zobowiązał się do pokrycia kosztów prac wykonanych w jego lokalu – przyznaje Mariusz Cytryński, prezes SM „Powiśle”. Ich odbiór zakończył się 20 września. Koszt wyniósł ok. 4 tys. zł.
To jednak jeszcze nie koniec tej sprawy.
Z powodu nadużywania alkoholu przez O., na co również skarżyli się mieszkańcy, zarząd spółdzielni złożył wniosek o skierowanie 65-latka na leczenie odwykowe. Pismo spółdzielnia uzasadniła m.in. doprowadzeniem mieszkania do stanu zagrażającemu zdrowiu oraz obawą o bezpieczeństwo pożarowe, bo mężczyzna potrafił już zapomnieć o zostawionych na gazie potrawach, co kończyło się interwencją służb.
– Wniosek jest rozpatrywany w kierunku zobowiązania tego człowieka do podjęcia leczenia – informuje szef komisji, Waldemar Łazuga.
Dodatkowo spółdzielnia zaczęła rozważać prawne możliwości przymusowej sprzedaży lokalu, zlecając wystąpienie do sądu z powództwem o wyrażenie zgody na jego licytację.
Mieszkańcy wieżowca poczuli ulgę, bo jak sami przyznają, podjęte prace przyniosły skutek.
– Teraz już niczego nie czujemy, ale jak długo tak będzie, to się okaże – mówi Małgorzata Ganc, jedna z mieszkanek wieżowca przy Kołłątaja. – Tacy ludzie raczej się nie zmieniają.
Lokatorzy dostrzegają jednak zmiany, które zaszły i chcą mieć nadzieję, że poprawa ich komfortu życia oraz poczucia bezpie-czeństwa będą trwałe.