Dziś związkowcy z kopalni zawiązują komitet protestacyjny. Chcą połączyć siły, by wspólnie walczyć o wyższe płace i wejście spółki na giełdę. Twierdzą, że mają podstawy, by niepokoić się o los Bogdanki.
Związkowcy ze wszystkich organizacji działających w Bogdance spotykają się dziś, by podjąć uchwałę o powołaniu komitetu protestacyjnego. Ostatni raz komitet działał, gdy rząd PiS chciał połączyć lubelską kopalnię z grupą energetyczną Enea. Wtedy działania górników uchroniły spółkę przed konsolidacją.
- Tym razem zawiązujemy komitet, żeby załatwić dwie sprawy. Pierwsza, to wyższe płace dla górników, a druga, znacznie ważniejsza, to proces prywatyzacyjny - tłumaczy Szmuc. - Chcemy wiedzieć, co zamierza minister skarbu w tej sprawie. Dotarły bowiem do nas bardzo niepokojące sygnały.
- Wybieramy się do ministerstwa, by rozmawiać w tej sprawie i dopiero po tym spotkaniu będziemy mogli zająć oficjalne stanowisko - zaznacza Szmuc. - W ciągu ostatnich lat kilka razy próbowano pozbawić nas niezależności. Dzięki naszej determinacji Bogdanka wciąż jest lubelska i może się rozwijać. Dlatego i tym razem będziemy walczyć.
Górnicy podkreślają, że strajk to ostateczność. Chcą wykorzystać wszelkie możliwe środki, by porozumieć się z zarządem spółki i Ministerstwem Skarbu. Tymczasem kierownictwo Bogdanki przekonuje, że plany dotyczące giełdowego debiutu wciąż są aktualne.
- Wejście na Giełdę Papierów Wartościowych jest ciągle naszym celem - mówi Tomasz Zięba, rzecznik Bogdanki. - Proces jest na etapie postępowania w Komisji Nadzoru Finansowego, w której złożyliśmy prospekt emisyjny. Czekamy na jego zatwierdzenie.