4 kwietnia burmistrz Leszek Włodarski spotkał się z administracyjnymi i technicznym pracownikami szkół. Tematem spotkania były podwyżki płac
Jedynym tematem dyskusji były podwyżki płacy. – Skoro nauczyciele walczą i w końcu dostaną podwyżki, to i my zasługujemy na wyższe płace – mówi jedna ze szkolnych sekretarek. Pracownicy żądają, aby ich pensja podstawowa, przez wliczeniem nagród, dodatków, m. in. z wysługę lata pracy, była równej pensji minimalnej, czyli 2250 zł brutto. Często, niestety, tak nie jest.
Przypomnijmy, że pensje w placówkach oświatowych wypłaca organ założycielski, czyli w tym przypadku Urząd Miasta.
Na pensje pracowników samorządowych składa się kilka składowych, np. dodatek za wieloletni staż pracy, premie, dodatki za pracę w nocy. Łączna suma podstawowego wynagrodzenia plus dodatków spełnia kryteria pensji minimalnej. Sytuacja ta często doprowadza do absurdów, w których pracownik z 40-letnim stażem pracy i nowozatrudniony otrzymują podobną wypłatę. Dlatego jednym z głównych oczekiwań czwartkowego spotkania było podniesienia wynagrodzenia zasadniczego do wysokości płacy minimalnej, tych 2250 zł brutto.
– Widzimy potrzebę podnoszenia wynagrodzeń, bo od kilku lat pracownicy nie otrzymywali podwyżek, lub otrzymywali je na poziomie inflacji. Jednak w tegorocznym budżecie nie ma pieniędzy na spełnienie wszystkich oczekiwań – mówi Leszek Włodarski, burmistrz Łęcznej.
Podniesienie pensji zasadniczej do 2250 złotych tylko w szkołach, to koszt blisko pół miliona złotych w skali roku. Takich pracowników jest jednak znacznie więcej zatrudnianych w innych miejskich jednostkach, a nawet w samym Urzędzie Miejskim w Łęcznej. – Dlatego jeśli znajdziemy pieniądze na podwyżki, to będą one dotyczyły całej grupy pracowników, których pensja zasadnicza jest niższa niż pensja minimalna – dodaje Leszek Włodarski.
Na spotkaniu ustalono także, że radni powołają komisję, która w przeciągu dwóch tygodni ma przejrzeć budżet i ustalić, gdzie można ewentualnie zabrać pieniądze, aby podwyżki były możliwe.