Dwaj mieszkańcy Puchaczowa odpowiedzą za napaść z powodów przynależności politycznej. Zaatakowali starostę łęczyńskiego, który rozwieszał plakaty wyborcze Elżbiety Kruk. Wyzywali go od „pisiorów” i grozili śmiercią – ustaliła prokuratura
Awantura Akt oskarżenia w tej sprawie trafił już do sądu. Do incydentu doszło w Puchaczowie, podczas ostatnich wyborów do Europarlamentu. Krzysztof Niewiadomski, starosta łęczyński wraz z synem rozwieszał plakaty wyborcze Elżbiety Kruk. Przed jednym ze sklepów trafili na grupę siedmiu mężczyzn popijających alkohol.
Na widok plakatów kandydatki Prawa i Sprawiedliwości mężczyźni zrobili się agresywni.
Jeden z nich, 50-letni Paweł G., był wyjątkowo napastliwy – ustaliła prokuratura. Wyzywał samorządowca i jego syna od „pisiorów”, pytał, czego szukają w Puchaczowie, rzucał w ich stronę obelgi i groził, że zedrze rozwieszone plakaty.
Z akt sprawy wynika, że w pewnej chwili Paweł G. zagroził Krzysztofowi Niewiadomskiemu śmiercią. Rzucił w jego stronę butelką, która rozbiła się u stóp samorządowca.
Krzysztof Niewiadomski podszedł do znajomych 50-latka zapytać, dlaczego pozwalają koledze na takie zachowanie. Syn starosty wzywał w tym czasie policję. Widząc to Paweł G. odszedł, nadal wyzywając samorządowca.
Pozostali mężczyźni sprzed sklepu również postanowili się rozejść. Starosta próbował ich zatrzymać. Chwycił rower jednego z mężczyzn, ale zaraz go puścił, słysząc kolejne groźby.
Wtedy na parking przed sklepem wjechał volkswagen golf. Za kierownicą auta siedział 25-letni Łukasz S.
– Czego tu szukacie! Je...ć PiS i pisiorów. Sp...ać! – krzyczał do starosty i jego syna. Miał również grozić, że „dopadnie ich z ekipą” – ustaliła prokuratura.
Syn starosty zaczął fotografować volkswagena. – Jeszcze jedno zdjęcie i cię zaj…ę – miał krzyczeć Łukasz S.
Na miejscu szybko pojawił się patrol policji. Mundurowi po krótkim pościgu zatrzymali Pawła G. Niedługo później w rękach policjantów był również Łukasz S. Obaj usłyszeli zarzuty dotyczące gróźb oraz stosowania przemocy na tle przynależności politycznej.
Paweł G. przyznał się do winy. Wyjaśnił, że "trochę się uniósł po alkoholu". Drugi z oskarżonych zaprzeczył zarzutom. Sprawę rozstrzygnie Sąd Okręgowy w Lublinie. Oskarżonym grozi do 5 lat więzienia. Paweł G. był już karany za prowadzenie samochodu po alkoholu oraz naruszenie nietykalności.