Przedmioty związane z istotą i rolą Biblii w kulturze, duchowością w medycynie czy katolicką nauką społeczną znalazły się w programie studiów lekarskich, jakie w październiku uruchomi Katolicki Uniwersytet Lubelski. Internauci pytają, czy jest to wiedza niezbędna przyszłym lekarzom. Uczelnia tłumaczy, że to tylko niewielki ułamek całości programu nauczania.
Kierunek lekarski to jedna z nowości w tegorocznej ofercie KUL. W nadchodzącej rekrutacji na pierwszy rok zostanie przyjętych 60 osób. Uniwersytet opublikował właśnie program studiów, który od razu wywołał zamieszanie w internecie ze względu na część przedmiotów nawiązujących do katolickiego charakteru uczelni.
Na pierwszym roku studenci będą uczęszczać na konwersatorium zatytułowane „Biblia – istota i rola w kulturze”. W drugim semestrze drugiego roku pojawiają się z kolei: „antropologia rodziny”, „profesjonalizm i duchowość w medycynie” oraz „socjologia medycyny i katolicka nauka społeczna”. Wielu internautów nie szczędziło krytyki pytając, po co przyszłym lekarzom np. nauka o Biblii i czy tych godzin nie lepiej przeznaczyć na bardziej praktyczne zajęcia.
Rzecznik prasowy KUL dr hab. Robert Szwed wylicza, że wymienianych kierunków w programie studiów przewidziano łącznie 90 godzin. W całym sześcioletnim cyklu kształcenia ma znaleźć się 5115 godzin zajęć.
– Stanowi to 1,76 procent ogólnej liczby godzin zajęć studentów na kierunku lekarskim – mówi Szwed. I dodaje, że bloki zajęć humanistycznych, społecznych i filozoficznych znajdują się w programach wszystkich kierunków medycznych w Polsce i na świecie. Podaje przykład Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, gdzie studenci medycyny muszą zaliczyć przedmiot o nazwie „zdrowie psychiczne a duchowość”.
– Celem takich zajęć jest przedstawienie człowieka-pacjenta holistycznie - jako celu wszystkich działań (w tym działań w medycynie) i zbudowanie kontekstu, w którym lekarz wykorzystać będzie swoją wiedzę w sposób profesjonalny, uwzględniając również kontekst kulturowy, społeczny, filozoficzny i moralny swoich działań – wyjaśnia rzecznik.
W środowisku medycznym pojawiają się jednak pewne obawy dotyczące kształcenia przyszłych lekarzy na KUL.
– Jako samorząd lekarski nie mamy uwag do tych przedmiotów. Każda uczelnia ma pewną dowolność w kształtowaniu programu studiów, który wykracza poza minimum – przyznaje Grzegorz Pietras, wiceprezes Lubelskiej Izby Lekarskiej. – Ale osobną sprawą jest to, czy to ma być tylko kwestia rozszerzenia nauki, czy tego, jaką przyszły lekarz będzie miał postawę etyczną. Kodeks lekarski nakazuje mu kierowanie się współczesną wiedzą i dobrem pacjenta. Sam fakt istnienia takich, czy innych przedmiotów może kogoś dziwić lub śmieszyć. Ale nam zależy przede wszystkim na tym, by absolwent studiów medycznych kierował się właśnie tymi dwiema wytycznymi, a nie uzależniał zastosowanie danej terapii czy leczenia od swojego światopoglądu.
Krytyki nie szczędzi Riad Haidar, związany z lewicową Inicjatywą Polską poseł z Białej Podlaskiej i ceniony lekarz neonatolog.
– Już samo powstawanie wydziałów lekarskich na uczelniach, które nie mają tradycji w prowadzeniu takich jednostek, budzi pewien niepokój. Do tego potrzeba odpowiedniej kadry, zaplecza i bazy klinicznej. Z tym w Lublinie KUL nie powinien mieć problemu. Ale jeśli chodzi o program nauczania, to powinien on być merytoryczny i związany z medycyną. Najważniejsza jest nauka o chorobach i tym, jak przyszli lekarze będą mogli przełożyć zdobytą wiedzę na służbę pacjentom. Nie mam nic przeciwko religii, ale nie tędy droga. Uczelnie powinny być wolne od fanatyzmu religijnego – przekonuje Haidar.
Kierunek lekarski będzie prowadzony przez Wydział Medyczny KUL, który w swojej ofercie ma już studia z pielęgniarstwa, położnictwa i dietetyki. Oficjalnie działalność rozpoczął w październiku ubiegłego roku. W uroczystej inauguracji wziął udział minister zdrowia Adam Niedzielski, który w jej trakcie zapowiedział przekazanie uczelni 40 mln zł na „wsparcie tej inicjatywy”.
Wydział nie ma jeszcze dziekana. Jako pełnomocnik rektora kieruje nim znany z prawicowych poglądów prof. dr hab. n. med. Ryszard Maciejewski, przez lata związany z Uniwersytetem Medycznym. W 2020 roku starał się o stanowisko rektora tej uczelni, ale jego kandydatura dwukrotnie została odrzucona przez uczelniany senat. Uniwersytet tego nie komentował, ale nieoficjalnie mówiło się, że powodem były treści wygłaszane przez profesora na wykładach. O jego seksistowskich i homofobicznych żartach swego czasu donosiły Gazeta Wyborcza i TOK FM. We władzach wydziału znajduje się także żona ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka. Katarzyna Czarnek pełni funkcję zastępcy dyrektora Instytutu Nauk Biologicznych