Stanisław Z., były strażnik więzienny, który po pijanemu zabił w wypadku żonę i dwie córki nie wyjdzie wcześniej na wolność. Sąd nie zgodził się na przedterminowe zwolnienie. Mężczyzna ma do odsiedzenia jeszcze dwa lata.
Stanisławowi Z. groziło do 12 lat więzienia. Prokuratura wnioskowała o 10 lat. Sąd skazał go na 4 lata i dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów. W drugiej instancji zakaz ten skrócono do 10 lat.
Były strażnik odsiaduje wyrok w zakładzie karnym w Opolu Lubelskim. Ma za sobą połowę kary. Od 2 lipca mógł starać się o przedterminowe zwolnienie. Stosowny wniosek złożył dyrektor zakładu. Dzisiaj sąd zdecydował, że Stanisław Z. zostanie za kratami.
Sąd uznał również, że Stanisław Z. zbyt krótko siedzi za kratami, by mieć pewność, że został zresocjalizowany i nigdy już nie siądzie za kierownicą po pijanemu. Za pół roku mężczyzna będzie mógł sam starać się o przedterminowe zwolnienie. Kolejny wniosek może również złożyć dyrektor zakładu. Nie wiążą go żadne terminy.
Stanisław Z. mógłby wyjść na wolność, gdyby ułaskawił go prezydent Bronisław Komorowski. Krewny skazanego złożył już odpowiednią prośbę. Poparł ją lubartowski sąd, ale Prokurator Generalny wyraził sprzeciw.