W tym tygodniu na emeryturę odchodzi pełniąca obowiązki dyrektora SP ZOZ Marzena Kijewska. Jej następcę zarząd powiatu ma ogłosić w najbliższych dniach. Tymczasem pod starostwem znów zebrali się protestujący, którzy domagają się przywrócenia poprzednika.
W piątek przed Pałacem Sanguszków w Lubartowie zebrała się grupa pracowników SP ZOZ oraz radnych rady miejskiej, która po raz kolejny wyraziła swój sprzeciw wobec odwołania z funkcji dyrektora szpitala Mirosława Makarewicza.
– Apelujemy o uchylenie uchwały zarządu i wycofania się z tej błędnej, politycznej decyzji. Dzisiaj stoimy w rozkroku, nie wiedząc, jaka sytuacja nas zastanie. Mamy obawy o to, czy znajdą się chętni na objęcie stanowiska dyrektora, a jeśli tak, czy kandydaci brani pod uwagę, są merytorycznie przygotowani do zarządzania tak dużym podmiotem - mówił podczas pikiety Teodor Czubacki, radny miejski i pielęgniarz w lubartowskim szpitalu, deklarując chęć rozmów z władzami powiatu.
"To jest skandal"
Personel SP ZOZ chciałby poznać opinię starostwa na temat najważniejszych wyzwań, przed którymi stanął ich zakład pracy.
– Pod znakiem zapytania stanęło przywrócenie oddziału chirurgii, utworzenie Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego w Jadwinowie, przyszłość oddziału pediatrycznego, gdzie część lekarzy zastanawia się nad odejściem do Lublina. Obecne zawirowania spowodowane nagłym odwołaniem dyrektora są niekorzystne dla szpitala. Takie handlowanie stołkami to jest skandal – oceniła radna miejska, Ewa Grabek.
Z kolei Anna Różniewska, przewodnicząca związku zawodowego pielęgniarek i położnych podkreśliła, że związkowcy z SP ZOZ stoją po stronie byłego dyrektora. - Oczekujemy jego przywrócenia na stanowisko, bo nasz szpital potrzebuje stabilizacji. Dzisiaj boimy się o swój los. Nie chcemy organizacyjnego chaosu, marazmu i zastoju - mówiła.
Potrzebny mediator?
Pikietujących wsparł radny miejski Jacek Tomasiak, prezes lubartowskiej spółdzielni mieszkaniowej.
- Pracownicy tego szpitala są oddani, jest odpowiednia kadra. Ludzie drodzy, nie psujcie tego, co zaczyna dobrze działać, bo dokuczycie najbardziej nam, pacjentom - mówił, zwracając się do władz powiatu lubartowskiego. Jak przypomniał, przed laty, gdy zaczynał pracę w SM, odwołać chciały go "te same osoby", które dzisiaj stoją za usunięciem Makarewicza.
Radny Marek Polichańczuk uznał natomiast, że do osiągnięcia porozumienia pomiędzy personelem szpitala i zarządem powiatu potrzebny jest "mediator z prawdziwego zdarzenia". – Większość radnych państwa wspiera - zadeklarował samorządowiec, zwracając się do zgromadzonych. - Jesteśmy gotowi na negocjacje – zapewnił Czubacki.
Zmiana warty
Tymczasem na żadne rozmowy na razie się nie zanosi.
– Pikietujący nie wystosowali do nas żadnego oficjalnego pisma w tej sprawie, więc nie mamy się do czego odnieść. Jeśli taki dokument do nas wpłynie, na pewno go rozważymy – tłumaczy Krzysztof Dudziński, rzecznik starostwa, nazywając piątkowy protest "kampanią wyborczą niektórych radnych".
Jak dodaje, w czwartek, 27 lipca ze stanowiskiem p.o. dyrektora SP ZOZ pożegna się odchodząca na emeryturę Marzena Kijewska. W najbliższych dniach zbierze się zarząd powiatu, który zdecyduje o wyborze jednego z kandydatów na jej następcę. Dudziński zapewnia, że będzie to osoba z odpowiednim przygotowaniem i doświadczeniem zawodowym. – Liczymy na to, że zdoła uspokoić nastroje w szpitalu – przyznaje rzecznik.
Na początku sierpnia planowana jest sesja rady powiatu, na której wybrany zostanie jej nowy przewodniczący. Po tym wyborze najpewniej zapadnie decyzja o terminie ogłoszenia konkursu na dyrektora SP ZOZ. Rozstrzygnięcie powinno nastąpić do końca roku.
Przypomnijmy, że lubartowski szpital boryka się z wysokim zadłużeniem, które na koniec zeszłego roku przekroczyło 84 mln zł. Jednocześnie przychody placówki w ciągu ostatnich wyraźnie wzrosły. W tym roku jest szansa na ponad 90 mln zł. Według głównej księgowej SP ZOZ, rok 2025 może zakończyć się już "na zero", czyli bez straty. Spłata zobowiązań ma zakończyć się natomiast w latach 40.