Michał poczuł się urażony nazwaniem go Tofikiem. Parę razy uderzył za to Grzegorza. A ten pobiegł po nóż. Michał dostał cios w brzuch. Tak zakończyła się kłótnia pomiędzy kolegami z siłowni.
Proces Grzegorza H. rozpoczął się w Sądzie Okręgowym w Lublinie. Mieszkaniec Lubartowa oskarżony jest o usiłowanie zabójstwa swego kolegi.
- Michał nadział się na mój nóż - przekonywał dobrze zbudowany mężczyzna.
Michał i Grzegorz znali się od dzieciństwa. Chodzili na siłownię. 6 września ub. roku oblewali przeprowadzkę kolegi. Około północy usiedli na ławeczce pod blokiem.
Michał chciał iść na siłownię. Grzegorz - nie. Michał ponadto twierdził, że jest silniejszy.
- Grzesiek zaczął mi insynuować, że biorę sterydy - relacjonował w sądzie Michał. - Ubliżał mi, popchnął mnie.
Michał uderzył przeciwnika kilka razy pięścią w głowę. Zdenerwowany Grzegorz pobiegł do domu po nóż.
- Chciałem go sprzed mojego bloku przegonić - utrzymywał.
Potem próbował dogonić Michała. Ale mu się to nie udało. Zaraz potem omal nie doszło do tragedii.
- Byłem odwrócony, trzymałem nóż ostrzem do tyłu - opowiadał. - Michał skoczył na mnie i nadział się na nóż.
Wersja Michała jest zupełnie inna.
- Odwrócił się i mnie ugodził - mówił sędziom. I uważał, że kolega chciał go zabić.
- Wiedział, co robi, jakby nie szybka pomoc lekarska, nie byłoby mnie dzisiaj tutaj - mówił.
Michał pięć dni przeleżał w szpitalu w śpiączce. Miesiąc w szpitalu. Do dziś odczuwa skutki ciosu w brzuch. I prawdopodobnie już nigdy nie będzie mógł ćwiczyć na siłowni.
Następna rozprawa za miesiąc.