Pijana 52-latka na kolanach brnęła przez zaspy podczas kilkustopniowego mrozu. Kiedy znaleźli ją policjanci była na skraju wyczerpania.
Kiedy mundurowi dotarli na miejsce nikogo nie zastali. Po kilku przejazdach zauważyli, że kilkaset metrów dalej coś idzie w ich stronę. Początkowo myśleli, że to zwierzę.
Kiedy podeszli bliżej okazało się, że to człowiek. - Kobieta resztką sił brnęła przez zaspy na kolanach. Policjanci natychmiast przenieśli pijaną 52-latkę do radiowozu i wezwali karetkę - wyjaśnia Grzegorz Paśnik z Komendy Powiatowej Policji w Lubartowie.
Kobieta była zziębnięta i trafiła pod opiekę lekarzy lubartowskiego szpitala. - Prawdopodobnie, gdyby nie zgłoszenie obcej osoby i pomoc policjantów, kobieta zamarzłaby na polu - dodaje Paśnik.