Lubartowscy radni jednogłośnie opowiedzieli się w czwartek za przeprowadzeniem referendum w sprawie przyszłości placu Piłsudskiego. Odbędzie się ono 2 maja. Termin i referendalne pytanie przeforsowała koalicja.
- Burmistrz publicznie stwierdził, że plac nie zostanie sprzedany więc po co robić referendum jeśli nie ma tematu – stwierdził radny Ryszard Borowicz. – To będzie zmarnowanie od 40 tys. do 50 tys. zł.
Radna Bogumiła Lisek Jublewska cytowała zapisy z protokołu z listopadowych obrad komisji radnych, na których Krzysztof Świętoński, zastępca burmistrza Lubartowa, ujawnił, że władze miasta przymierzają się do sprzedania placu. Ta wypowiedź spowodowała reakcję mieszkańców, którzy sprzeciwiają się sprzedaży.
Na czwartkowej sesji Rady Miasta Jerzy Zwoliński, burmistrz Lubartowa, wypowiedź swego zastępcy uznał za niefortunną.
- Mam wątpliwości czy inicjatywa referendum jest szczera, ale jeśli zostały zebrane podpisy to powinno się odbyć - stwierdził.
Szybko okazało się, że radnych dzielą tak ważne kwestie jak termin referendum i forma pytania.
Radni z opozycji, wśród których są inicjatorzy referendum, chcieli, żeby odbyło się 25 kwietnia. Koalicja przegłosowała termin 2 maja, czyli środek długiego weekendu.
Według inicjatorów referendum, wiele osób wówczas wyjeżdża z miasta i trudniej będzie o frekwencję podczas głosowania.
Mieszkancy Lubartowa będą odpowiadać na pytanie: Czy jesteś za sprzedażą Placu Piłsudskiego na cele komercyjne?
To też przegłosowali radni koalicyjni. Opozycja chciała, żeby pytanie było postawione w inny sposób: Czy jesteś przeciwko sprzedaży placu?