Pod podłogą znajduje się urządzenie wykorzystujące ciepło ziemi. A na dachu baterie słoneczne i olbrzymie wiatraki.
Urządzenie pobiera powietrze z zewnątrz sklepu. W lecie ciepłe, o temperaturze np. 30 stopni C trafia do rur umieszczonych pod sklepem. Ziemia, która ma temperaturę około 8-12 stopniu C, schładza powietrze do około 16 stopni C. Dzięki temu w sklepie panuje przyjemny chłód.
- Tak działa tzw. gruntowy wymiennik ciepła - tłumaczy Piotr Sawicki z działu inwestycji Tesco, który pokazywał nam proekologiczne urządzenia zastosowane w sklepie.
W zimie jest odwrotnie. Do wymiennika trafia zimne powietrze. Potem do plusowej temperatury ogrzewa je ziemia. Trzeba je jeszcze dogrzać tradycyjnym piecem a potem doprowadzić do sklepowych pomieszczeń. To urządzenie kosztuje 300 tys. zł i jego koszt zwraca się w ciągu kilku lat.
Znacznie dłużej - nawet kilkanaście lat - będą się zwracać wiatraki, które zamieniają energię wiatru na elektryczną. Nad sklepem jest ich pięć, mogą w sumie dać 9 KW. Każdy kosztował 35 tys. zł. Ciepłą wodę ogrzewają dwa kolektory słoneczne umieszczone na dachu.
- A te ogrzewają wodę - tłumaczy Sawicki.
Wszystkie energooszczędne urządzenia mają ograniczyć zużycie energii o 30 procent.