Zabójca 21-letniej Anny z Lubartowa musi wrócić do więzienia. Sąd uznał we wtorek, że skoro Mateusz K. przeszedł już konieczną operację, to dalsza przerwa w odsiadywaniu wyroku nie ma podstaw.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Wtorkowe postanowienie Sądu Okręgowego w Lublinie to skutek wniosku prokuratury. Po interwencji szefa resortu sprawiedliwości śledczy poprosili sąd o odwołanie przerwy w karze, orzeczonej wobec Mateusza K.
25-latek z Lubartowa zamordował swoją dziewczynę Annę. W czerwcu ubiegłego roku został za to skazany na 12 lat więzienia. Wyrok został utrzymany w drugiej instancji i uprawomocnił się w połowie marca tego roku.
Mateusz K. poprosił jednak o przerwę odbywaniu kary. Chodziło o podreperowanie zdrowia. Tuż po zabiciu dziewczyny 25-latek próbował bowiem targnąć się na swoje życie. Podpalił się i doznał rozległych poparzeń. Więzienny lekarz ocenił, że musi przejść operację, której nie można przeprowadzić w warunkach zakładu karnego. 7 września sąd zgodził się więc, by Mateusz K. wyszedł na wolność. Przerwa w odsiadce miała trwać aż do końca października. Tymczasem operację przeprowadzono już 19 września. Siedem dni później Mateusz K. został wypisany do domu.
– Przesłanka uzasadniająca przerwę w karze nie jest już aktualna. Skazany został wypisany do domu w dobrym stanie, ze wskazaniami dotyczącymi dalszej rekonwalescencji – przypomniał uzasadniając postanowienie sędzia Jarosław Dąbrowski.
Sąd odwołał przerwę w karze, co oznacza, że Mateusz K. powinien niezwłocznie stawić się w zakładzie karnym. Przed ogłoszeniem postanowienia 25-latek prosił sąd o zgodę na powrót w najbliższych dniach, ale dopiero po zdjęciu szwów. Prokurator się temu sprzeciwił. Sąd również nie znalazł podstaw, by pozostawić zabójcę na wolności.
Na sali rozpraw Mateusz K. zachował kamienny spokój. Był sam. Spacerował wśród dziennikarzy, ale nie odpowiadał na żadne pytania.
Do zbrodni, za którą skazano Mateusza K. doszło trzy lata temu. Syn znanych w mieście lekarzy zakradł się wówczas do domu przy ul. Krętej. Mieszkała tam jego była dziewczyna. Niedługo przed zabójstwem Anna postanowiła odejść od Mateusza. Ten poderżnął jej gardło scyzorykiem i uciekł. Ciało Anny odnalazła rodzina. Po zabójstwie Mateusz K. pojechał na działkę swoich rodziców. Tam próbował się podpalić siedząc w samochodzie. Następnie rzucał się pod nadjeżdżające auta.
Po miesiącach spędzonych w szpitalu stanął przed sądem. Podczas procesu uśmiechał się i nie zdradzał skruchy.