Dzięki zamontowanym w samochodach urządzeniom, można sprawdzić jakość spalin, szybciej i sprawniej zważyć ciężarówkę, a nawet zbadać, czy nie jest za głośna. Cztery nowe samochody ITD już kursują po drogach województwa lubelskiego.
– Kończymy trwający kilka lat w lubelskiej Inspekcji Transportu Drogowego proces wymiany sprzętu – mówi Piotr Winiarski, szef ITD w Lublinie. – W dzisiejszych czasach prowadzenie specjalistycznych kontroli drogowych wymaga specjalistycznych urządzeń pomiarowych. Dzięki temu jesteśmy w stanie wyeliminować z dróg pojazdy zagrażające bezpieczeństwu ruchu drogowego, mające negatywny wpływ na środowisko, pojazdy ponadnormatywne – dodaje, pokazując nowe samochody, których już używa inspekcja. Jeżdżą po drogach całego województwa, bo pojazdy zostały wysłane do siedzib Inspekcji w Lublinie, Zamościu i Międzyrzecu Podlaskim.
To cztery samochody naszpikowane elektroniką. – Każdy z tych pojazdów wyposażony jest w wagę do pomiarów dynamicznych. Umożliwiają one zważenie pojazdów, bez potrzeby zatrzymywania na wadze każdej osi – dodaje Paweł Gruszka, naczelnik Wydziału Kontroli ITD. W Lublinie.
W wielkim skrócie, różnica polega na tym, że ciężarówka nie musi już wjeżdżać na wagę, na punkcie kontrolnym i zatrzymywać się na niej, tylko samochód powoli przejeżdża przez wagę. To skraca czas kontroli.
Nowe wozy mają na pokładzie też urządzenia do pomiaru spalin czy mierzenia hałasu, jaki samochód wydaje. W środku samochodów znajdują się też urządzenia informatyczne, dzięki którym szybko można sprawdzić takie systemy jak ABS.
Każdy z samochodów kosztował około 450 tys. zł.
To jednak nie koniec zakupów, bo w przyszłym roku lubelska ITD ma otrzymać mobilną stację kontroli pojazdów, która umożliwi przeprowadzenie – na trasie – takiego samego badania, jakie auta przechodzą w standardowych stacjach kontroli.
Rocznie lubelska ITD przeprowadza około 12 tysięcy kontroli. W przypadku około 10 procent z nich są zastrzeżenia do pojazdów.
– Ostatnio w miejscowości Piotrków zatrzymaliśmy samochód ciężarowy z przyczepą przewożący węgiel. Okazało się, że układ hamulcowy jest niesprawny, opony są tak popękane, że w każdej chwili groziły eksplozją, elementy konstrukcyjne pojazdu były pordzewiałe, instalacją elektryczną były pojedyncze przewody, które były przyczepione do elementów nadwozia – opowiada Gruszka.