W województwie lubelskim działa ponad 1700 jednostek OSP, strażaków mamy blisko 60 tys., z czego ok. 45 tys. czynnych. W ostatnich latach coraz chętniej w jednostkach Ochotniczej Straży Pożarnej działają panie
Ewa Polak w jednostce OSP Brzostówka (gm. Serniki) działa od początku.
- W 2008 roku z inicjatywy prezesa OSP wyszedł pomysł, by reaktywować sekcję żeńską straży. Ona działała dużo wcześniej, obecnie jej wcześniejsze członkinie mają ponad 60 lat - mówi Ewa Polak. - Znalazły się chętne osoby i obecnie w naszej sekcji działa 14 dziewczyn.
110 lat gaszenia pożarów
Żeńska sekcja w Brzostówce jest „młoda”.
- Panie, które działają w naszym OSP są w wieku od 18 do 40 lat, na co dzień uczą się i pracują. OSP w Brzostówce jest jedną z najstarszych jednostek w powiecie lubartowskim. Założył ją mój pradziadek, który uczył w szkole podstawowej historii i języka rosyjskiego - opowiada Sebastian Wysok, prezes OSP Brzostówka.
Antoni Wlazły, pradziadek Sebastiana Wysoka, potajemnie w domu uczył również języka polskiego. Aby spotkania nie wzbudzały podejrzeń ze strony władz, Wlazły założył zespół teatralny, a później, w 1907 roku, Ochotniczą Straż Ogniową. Na początku jednostka posiadała tylko jednocylindrową pompę wodną, tłumnice, bosaki oraz odkryte beczki z wodą na wozach konnych.
Chęć niesienia pomocy
Panie z OSP Brzostówka biorą udział w lokalnych uroczystościach, ale nie tylko. Gdy jest potrzeba, jadą również na akcję, chociażby do wypalanych traw czy odśnieżania dachów.
- Radzą sobie bardzo dobrze, czasem nawet lepiej niż chłopaki - mówi prezes Wysok. - Panie są bardzo zdyscyplinowane i aktywne, chętnie biorą udział w zawodach. Mają wszystkie uprawnienia, a testy, na przykład w komorze dymowej, czasem przechodzą lepiej niż panowie.
Panie działają również w OSP Nałęczów. Joanna Kozieł-Rząd trafiła do jednostki za sprawą męża. - On od prawie 30 lat działa w OSP i wiedziałam, jak funkcjonuje jednostka. W straży jest także mój syn, który do obecnego roku działał w Młodzieżowej Drużynie Pożarniczej, a obecnie wraz z kolegami z MDP, którzy ukończyli 18 lat czeka na podstawowy kurs szeregowych by stać się czynnym członkiem OSP - opowiada Joanna Kozieł-Rząd. - Najważniejszym bodźcem do przystąpienia do OSP była jednak chęć niesienia pomocy.
Kursy i uprawnienia
Formalnie kobieca drużyna pożarnicza OSP w Nałęczowie działała już przed wojną i w okresie powojennym. W latach 60. i 70. minionego wieku drużyna kobieca zanikła. W 2005 roku została reaktywowana.
Joanna Kozieł-Rząd przyznaje, że w ochotniczej straży jest pełne równouprawnienie. - Każda z pań należących do straży przechodzi te same szkolenia, co mężczyźni, między innymi kurs szeregowych, ratownictwa technicznego, kurs kwalifikowanej pierwszej pomocy, ratownictwa wodnego. Co bardzo ważne muszą mieć też aktualne badania lekarskie, dopuszczające do udziału w akcjach ratowniczo-gaśniczych. Mam także uprawnienia i mogę jeździć pojazdem uprzywilejowanym oraz przeszłam kurs dowódców.
Praca w OSP nie jest lekka, jak wyjaśnia pani Joanna, gdy wyje syrena, trzeba po prostu działać. - Gdy jest alarm, to wstaje się odruchowo. Wiem, że nasza pomoc jest potrzebna, ratujemy czyjś majątek, czasem nawet życie, bo zdarza się, że na miejsce docieramy przed karetką. Działania ratowniczo-gaśnicze wiążą się często nie tylko z wysiłkiem fizycznym, ale także z dużym stresem, pomimo tego warto nieść pomoc innym.