Usuwanie i unieszkodliwianie rakotwórczego azbestu szło na Lubelszczyźnie jak po grudzie - oceniła Najwyższa Izba Kontroli. - Nie jest źle - zapewnia Urząd Marszałkowski.
Okazało się, że lubelski sejmik województwa przegłosował w listopadzie 2005 roku program usuwania azbestu. Sęk w tym, że ilość niebezpiecznego materiału oszacowano na podstawie pełnych informacji tylko z 42 procent gmin. Choć plan został przyjęty to w budżecie województwa 2003-2005 nie zapisano pieniędzy na realizację szkoleń, wykorzystano tylko środki z kasy państwa.
Urząd Marszałkowski nie prowadził w latach 2002-2003 bazy z informacjami o wytwarzaniu i gospodarowaniu azbestem choć miał taki obowiązek. Podczas kontroli NIK baza była uzupełniana. Bazy w Biłgoraju i Dorohusku były niepełne, a w starostwie powiatowym w Chełmie w ogóle jej nie było. Gminy nie zbierały od mieszkańców informacji o używanym przez nich azbeście.
Według kontrolerów żadne ze 126 wysypisk odpadów komunalnych na terenie lubelskiego nie miało wydzielonej części na rakotwórczy materiał. W latach 2003-2005 nielegalnie składowano azbest na pięciu wysypiskach.
Urząd Marszałkowski przekonuje, że nie jest źle. - Jako jedyni w kraju wykonaliśmy program usuwania azbestu. To pierwszy krok. Dane były niepełne, bo nie możemy zmusić gmin żeby inwentaryzowały eternit i przesyłały nam informacje. Baza informacyjna będzie aktualizowana na bieżąco - tłumaczy Zygmunt Babkiewicz dyrektor Departamentu Rolnictwa i Środowiska w UM. Dodaje, że gminy likwidujące azbest mogą liczyć na bardzo korzystną pożyczkę z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.