Szef rady miejskiej sfałszował uchwałę – uważa burmistrz Bełżyc i rozważa skierowanie sprawy do prokuratury. Przewodniczący odpiera zarzuty. Wyjaśnień w tej sprawie zażądała już Regionalna Izba Obrachunkowa.
Przewodniczący rady zinterpretował to jednak, jako "nieudzielenie absolutorium”. Uchwałę o takiej treści kazał napisać pracownicy obsługującej radnych. Ta jednak odmówiła.
Zbigniew Król wziął więc sprawy w swoje ręce. Przygotował odpowiedni tekst uchwały, po czym, zgodnie z procedurą, wysłał ją do Regionalnej Izby Obrachunkowej w Lublinie.
– Dostaliśmy taki dokument – potwierdza Marek Poniatowski, prezes lubelskiej RIO. – Jest na niej adnotacja przewodniczącego, że zrobił to, bo burmistrz nie chciał jej wysłać. Czekamy teraz na wyjaśnienia z jego strony.
W Bełżycach zawrzało. – To, co zrobił przewodniczący, jest żałosne – uważa burmistrz Ryszard Góra. – Czekamy na pismo z RIO, żeby się do niego ustosunkować. Rozważamy też złożenie doniesienia do prokuratury, bo jest to ewidentne fałszowanie dokumentów.
Burmistrz sądzi, że sprawa ma podłoże polityczne. – Przewodniczący przegrał ze mną w wyborach na burmistrza i teraz za wszelką cenę stara się mnie zdyskredytować w oczach mieszkańców – twierdzi Góra (PSL).
Tymczasem Król, który sympatyzuje z PO i jest inicjatorem powstania w mieście koła tej partii, dziwi się słowom burmistrza.
– To wszystko oszczerstwa, bo nie prowadzę żadnej walki politycznej – zapewnia Zbigniew Król.
Przewodniczący jest przekonany, że postąpił słusznie. – Głosowaliśmy nad uchwałą o udzielenie absolutorium. Do jej przyjęcia potrzebna jest bezwzględna większość głosów, czyli w naszym przypadku osiem. A tego nie było – tłumaczy.
Czy rzeczywiście jest tak, jak mówi przewodniczący? – Abstrahując od Bełżyc, bo nie widziałem protokołu z sesji, to jeśli nie ma większości głosów, nie ma rozstrzygnięcia. Nie można więc przyjąć, że absolutorium nie zostało udzielone – komentuje prezes Marek Poniatowski.