Lubelskiej prokuraturze udało się przesłuchać kolejne dwie byłe betanki, które mieszkały w klasztorze w Kazimierzu Dolnym.
Prokuratura wysłała wezwania na przesłuchania pod adresy domowe kobiet. Wezwania wróciły z adnotacją, że adresatki tam nie mieszkają. - Po ubiegłorocznej eksmisji już kilkakrotnie zmieniały miejsce pobytu - mówi Beata Syk-Jankowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie. - Pomagają im w tym osoby spoza ich grupy.
Na przesłuchanie w ostatnim czasie zgłosiły się dwie kobiety. Jedna opuściła klasztor jeszcze przed eksmisją. Druga została tam do końca, a ze wspólnotą rozstała się już po eksmisji. Prokuratorzy przyznają, że zeznania kobiet nie wniosły do śledztwa żadnych rewelacji. Tak samo jak zeznania siedmiu byłych zakonnic, z którymi śledczy rozmawiali niedługo po eksmisji.
Nieuchwytna wciąż jest Jadwiga L., była przełożona kazimierskich betanek. Poszukuje jej Prokuratura Rejonowa w Puławach, która prowadzi odrębne śledztwo.
Dotyczy ono naruszenia miru domowego, czyli bezprawnego zajmowania przez byłe betanki budynku klasztoru. Policja sprawdzała nawet czy była przełożona, ze względu na swą chorobę, nie trafiła do szpitala. W Puławach przesłuchiwani są też policjanci, którzy uczestniczyli w eksmisji. Prokuratorzy pytają ich, czy byłe betanki groziły im i wyzywały.
Przypomnijmy. W październiku komornik eksmitował z klasztoru w Kazimierzu kilkadziesiąt byłych betanek. Kobiety nie chciały uznać nowej przełożonej, ustanowionej przez władze zakonu. Zostały wykluczone ze zgromadzenia. (d.j.)