Niewinny pluszak mógł spowodować uduszenie dziecka, a hulajnoga rozpadała się i łamała, co groziło wypadkiem. To tylko wybrane przykłady z najnowszego raportu Inspekcji Handlowej, która przyjrzała się dostępnym w sklepach zabawkom. Zdaniem inspektorów, co czwarta z nich nie powinna trafić do sprzedaży
Jest lepiej niż było, bo poprzednia kontrola zakwestionowała więcej niż co trzecią zabawkę. Ale zakup zabawki wciąż zbyt często przypomina rosyjską ruletkę, w której stawką jest życie dziecka. Dosłownie życie, bo niektóre produkty dostępne w sklepach zagrażały uduszeniem, poparzeniem chemikaliami, zatruciem albo fizycznymi obrażeniami.
Tym razem inspektorzy odwiedzili dwie hurtownie, jedenaście sklepów detalicznych oraz trzy sklepy wielkopowierzchniowe.
– W Lublinie, w rejonie Białej Podlaskiej, Chełma i Zamościa – wylicza Halina Żyśko z Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej.
Kontrolerzy zbadali 109 zabawek. Zakwestionowali co czwartą. – Najwięcej było zastrzeżeń do zabawek miękkich, czyli maskotek i wypchanych lalek. To przede wszystkim otwory w szwach. Stwarza to ryzyko połknięcia kępki takiego materiału i uduszenia – tłumaczy Żyśko.
Zdjęte ze sklepowych półek towary zostały wysłane do dwóch laboratoriów UOKiK. W Łodzi badana była obecność niedozwolonych substancji. Zbyt duże stężenie ftalanów stwierdzono w plastikowej piłce, jednej z pięciu sprawdzanych pod tym kątem zabawek.
Gorsze wyniki z laboratorium w Lublinie
O wiele gorsze są wyniki z laboratorium w Lublinie, które ma specjalistyczny sprzęt do szarpania, zrzucania, czy potrząsania zabawkami w każdy sposób jaki może przyjść dziecku do głowy. Nasze laboratorium zdyskwalifikowało prawie 40 proc. zabawek, które dostało do oceny.
Okazało się, że wypchana lala zdolna wydawać dźwięki była też zdolna zabijać, bo puszczały jej szwy, a miękkie wypełnienie wychodziło na zewnątrz i mogło udusić dziecko. W przypadku policyjnego motocykla zagrożeniem była opakowaniowa folia, nieprzepisowo cienka.
Uduszenie lub udławienie mógł spowodować także suwak odpadający od kieszonki lalki. To samo ryzyko stwarzał zestaw zabawek do niemowlęcych kąpieli (wprowadzony do sprzedaży jako „dekoracja”). Zestaw składał się z czterech kaczuszek, z których trzy zmieściłyby się w drogach oddechowych dziecka.
Udławieniem groził dzwoneczek chodzącego psa. A sama maskotka miała tak łatwy dostęp do baterii, że mogło to grozić nawet poparzeniem chemicznym.
Katastrofą okazała się dziecięca hulajnoga. – Podczas badań od zabawki odłączyło się przednie koło – pisze w raporcie Inspekcja Handlowa. Nie tylko ten element okazał się za mało wytrzymały. – Podczas obciążania kierownica uległa załamaniu, a blokada kierownicy zwolniła się, co w tym przypadku stwarza ryzyko upadku.
Felerna hulajnoga była oznakowana jako odpowiednia dla dzieci poniżej trzeciego roku życia.
Czy rodzice mają szansę ustrzec się przed zakupem groźnego bubla? – Na pewno warto się przyjrzeć zabawce. Sprawdzić, czy ma symbol CE, przypatrzeć się szwom – sugeruje specjalistka z lubelskiej inspekcji handlowej. Radzi też, by zwracać uwagę na cenę. – Jeżeli cena jest niewysoka, to jakość też może być kiepska.