Czarne chmury zawisły nad Kolegium Sztuk Pięknych UMCS w Kazimierzu Dolnym. Starosta puławski żąda zwrotu budynków, które zajmują naukowcy.
W umowie znalazł się zapis, że w ciągu trzech lat UMCS rozpocznie budowę na tej samej działce nowej siedziby dla kolegium. Tak się nie stało.
Starosta zażądał więc zwrotu budynków. - Nie chcemy zrywać dotychczasowej współpracy. Kolegium powinno dalej działać, bo bez niego Kazimierz Dolny dużo by stracił - mówi Sławomir Kamiński, starosta puławski. - Dlatego proponujemy, aby UMCS zwrócił nam teren, a następnie go od nas wydzierżawił.
Dzięki temu, zdaniem starosty, uczelnia nadal mogłaby prowadzić tam kolegium. - A naszą korzyścią byłoby odblokowanie inwestycji, które moglibyśmy zrealizować. Przykładowo można wyburzyć stojące tam baraki i zbudować korty tenisowe, które w lecie zarabiałyby na siebie - przekonuje starosta.
Uniwersytet chce nadal mieć nieruchomość na własność. Choć budynku, o którym mowa w darowiźnie, nie był w stanie wybudować. - Ponieważ pojawiła się kwestia roszczeń gminy żydowskiej do terenu, na którym miałaby ona stanąć - podkreśla Zbigniew Bagiński, dyrektor kolegium. - Gdy po dwóch latach, sprawę udało się rozwiązać, UMCS popadł w kłopoty finansowe.
Ale, jak zaznacza Bagiński, z pozostałych warunków umowy uczelnia się wywiązuje. - Mało tego. Zadeklarowaliśmy władzom starostwa, że postaramy się to zrekompensować, rozszerzając ofertę kształcenia. I to o kierunki niezwykle ważne dla Kazimierza, Nałęczowa i Puław: kulturoznawstwo i turystykę - tłumaczy Bagiński. Oferta nie przekonała starosty.
Teraz UMCS zamierza złożyć nową. - Pojawiły się plotki, że uniwersytet chce sprzedać za duże pieniądze nieruchomości, gdzie teraz mieści się kolegium. - To absolutna nieprawda - mówi dyrektor. - Mimo to, w nowej umowie mogłaby się znaleźć deklaracja, że uczelnia niczego nie sprzeda.
Do sprawy wrócimy.