Z Adamem Abramowiczem, Rzecznikiem Małych i Średnich Przedsiębiorców rozmawiamy o sytuacji przedsiębiorców i o tym, czy podoba im się Nowy Ład.
- Jest pan rzecznikiem firm małych i średnich, ale w piątek w Lublinie spotkał się pan z dużymi przedsiębiorcami. Skąd taka zmiana?
– W Radzie Przedsiębiorców przy rzeczniku działa 300 organizacji skupiających firmy mikro, małe i średnie. To największa platforma ich porozumiewania się. Bezpośrednie kontakty z większymi firmami, mającymi bardzo często bardzo duży wkład w rozwój regionalny, pozwolą na działanie poprawiające warunki prowadzenia działalności gospodarczej nie tylko w Polsce ale też w poszczególnych województwach mających swoją specyfikę jeśli chodzi o bariery. Dlatego jako rzecznik tworzę zespoły konsultacyjne w całej Polsce. Z nich czepię wiedzę co dzieje się z gospodarką w tych nieco większych firmach także w perspektywie regionalnej. Rady są także narzędziem pomocnym dla marszałków, wojewodów i samorządów, które zyskują możliwość konsultowania wprowadzanych decyzji gospodarczych.
- Przedsiębiorcy poszczególnych regionów mają swoje problemy, czy dla wszystkim największym wyzwaniem jest koronawirus i Nowy Ład?
– Te dwa tematy dotyczą prawie wszystkich i one rzeczywiście są dziś najważniejsze. W przypadku koronawirusa część branż związanych z usługami ucierpiała bardziej, a przemysł nie został dotknięty. Mimo to ten temat jest zawsze poruszany. Przedsiębiorcy cieszą się z odmrożenia czekając na pełen powrót do normalności by normalnie zarabiać i móc nadrabiać straty i inwestować. Są też niepokoje, bo cały czas w przestrzeni publicznej jest artykułowana z różnych stron groźba, że na jesieni może być znów lock down. Wyrażam pogląd zdecydowanej większości przedsiębiorców: Polski nie stać na kolejne zamknięcie. 240 mld, które już poszły na rekompensaty to pieniądze pożyczone. Trzeba je będzie oddać. Na czteroosobową rodzinę daje to 25 tys. zł długu, którą będziemy musieli spłacić czy to w podwyżce podatków i opłat, a być może inflacji. Dalej tą drogą nie możemy iść. Patrzmy też na przykłady innych państw!
- Jakich?
– Szwecja, Hiszpania, Bułgaria i Singapur ogłosiły już, że nie stać ich na blokowanie i muszą nauczyć się żyć z koronawirusem. Dystans społeczny będzie, ale obowiązywać będzie poza gospodarką. To dobra decyzja. Zauważmy, że w państwach, które tak działały przyrost zachorowań był podobny do naszych. Blokowanie części usług nie daje więc, naszym zdaniem, efektów a jest niezwykle kosztowne.
- Gorącym tematem jest też Polski Ład. Jak go pan ocenia?
– Zawarte są w nim bardzo dobre rzeczy i te, które nie powinny wejść w życie.
- Dobre to…
– Zwiększenie kwoty wolnej od podatku do 30 tys. zł. i obniżenie klina podatkowego dotykającego mniej zarabiających. Zachęci to ludzi do podejmowania pracy, bo wzrosną najniższe wynagrodzenia. To też dobra wiadomość dla przedsiębiorców, którzy narzekają na brak rąk do pracy. Cieszy też podniesienie drugiego progu podatkowego.
- A złe?
– Zmian nie można wprowadzać wyłącznie kosztem przedsiębiorców, którzy rozliczają się podatkiem liniowym i tych Polaków, którzy zarabiają więcej niż przeciętna. To nie jest dobre rozwiązanie. Wprowadzenie podatku liniowego było bardzo dobrym pomysłem. Zyskał zarówno budżet jak i przedsiębiorcy mający więcej pieniędzy na inwestycje co jest bardzo ważne zwłaszcza w czasach kowidowych, gdy nie mogą liczyć na kredyty. To o czym mówimy teraz, czyli podwyższenie stawki z 19 na 28 proc. spowoduje, że pieniędzy na inwestycje będzie mniej, a przedsiębiorcy będą zmieniać sposób rozliczania się z fiskusem szukając oszczędności. Nie wolno zabijać kury, która znosi złote jajka! Potrzeba rozmów, by uniknąć tych negatywnych skutków.
- Wątpliwości budzi też niemożliwość odliczania od podatku 9 proc. składki na ubezpieczenie zdrowotne.
– Opodatkowanie pracy zniechęca do niej. Wszyscy na tym stracimy. Dlatego w imieniu przedsiębiorców postuluję żeby w ogóle nic nie zmieniać. Gdyby rząd się jednak uparł to proponujemy, żeby dla 800 tys. płacących podatek liniowy z 2,5 mln wszystkich przedsiębiorców wprowadzić możliwość odliczania składek, tak jak robią to wszyscy pozostali: pracujący na umowę o prace czy emeryci. Chcemy też określić sufit składki na ubezpieczenie zdrowotne dla wszystkich – maksymalnie ok. 1150 zł miesięcznie. To spowoduje, że przedsiębiorcy zapłacą trochę więcej niż dzisiaj, ale nie zniechęcą się do wytężonej pracy.
- Do budżetu wpłynie jednak mniej pieniędzy.
– Ministerstwo Finansów policzyło, że nasze i rządowe systemy różni 12 mld zł. Podpowiadamy jak to wyrównać. Opodatkować należy korporacyjne firmy cyfrowe, o czym zresztą mówi się od dawna stawką 0,5 – 1,5 proc. od przychodów uzyskanych na terenie Polski. Szacujemy, że mogłoby to dać nawet 7 mld zł rocznie. Drugi filar to podatek przychodowy zamiast CIT-u, czyli podatku od osób prawnych. Duże korporacje nie płacą go latami dlatego zastąpienie go prostym podatkiem 0,5 – 1,5 proc. wpłynęłoby na zmianę tej sytuacji. Przy górnej granicy, wzrost dochodów do budżetu wyniósłby 40 mld zł.
- Liczy pan, że te propozycje zostaną wysłuchane.
– Trwają rozmowy. Premier Gowin powiedział ostatnio w jednym z wywiadów, że popiera mój sposób myślenia. Inni posłowie ze Zjednoczonej Prawicy także oceniają nasze propozycje jako racjonalne. Mamy też wsparcie ekspertów z tytułami profesorów, instytucji, Rady Przedsiębiorców i Rady Naukowej działających przy Rzeczniku.
- Jest pan optymistą?
– Są na to duże szanse. Pamiętajmy, że już niedługo, bo za 2,5 roku będą wybory i rządzący będą musieli brać pod uwagę głos nas wszystkich. Rząd twierdzi, że na zmianach zyska 16 mln Polaków a straci 2 mln. Zapomina jednak, że ci którzy zyskują mają w rodzinach przedsiębiorców , których proponowane zmiany dotkną tak boleśnie, że ich frustracja może ważyć więcej niż satysfakcja zadowolonych.
- Zakładając, że lock downu już nie będzie, a Nowy Ład wejdzie z państwa poprawkami to kiedy sytuacja przedsiębiorców się poprawi?
– Liczę, że szybko. Oczywiście najgorzej będą miały branże najbardziej poturbowane, ale polscy przedsiębiorcy są znani z tego, że szybko przechodzą przez trudne okresy. Są pracowici i innowacyjni. Dadzą sobie radę, bo przed cowidem Polska gospodarka była bardzo rozpędzona. Jest jednak też czarny scenariusz, w którym zaprzepaścimy wszystko ca mamy. Nałożenie kolejnych obciążeń spowoduje, że wiele firm tego nie wytrzyma. Na szczęście czarnego scenariusza można uniknąć.