Prokuratura wszczęła śledztwo, które ma ocenić czy Robert Bednarczyk utrudniał postępowanie prowadzone wobec zbuntowanych zakonnic.
- Mogę tylko powiedzieć, że ma ono związek ze śledztwem prowadzonym przez prokuraturę w Lublinie. Dotyczyło ono byłych betanek.
Zbuntowane siostry zostały eksmitowane z klasztoru w Kazimierzu jesienią ub. roku. Lubelska prokuratura prowadziła już wówczas śledztwo, które miało wyjaśnić czy w klasztorze nie padły ofiarą przestępstw m.in. nakłaniania do samobójstwa.
Bednarczyk szeroko wypowiadał się na konferencjach prasowych o działaniach prokuratorów. Nie przyniosły one wówczas rezultatów. Nie można było przesłuchać byłych zakonnic, które po eksmisji przepadły bez śladu.
Odnaleziono je dopiero w ubiegłym tygodniu. Wciąż mieszkają razem. Powiedziały prokuratorom, że w zgromadzeniu są dobrowolnie i nie dzieje się im krzywda.
Inicjatorem zbadania poczynań Bednarczyka jest Jacek Radoniewicz, obecny szef Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie.
- Prokurator, który nadzorował śledztwo prokuratury okręgowej dotyczące eksbetanek twierdzi, że przez interwencję Bednarczyka nie doszło do wykonania czynności procesowych w tej sprawie - mówi Cezary Maj, rzecznik prokuratury apelacyjnej w Lublinie. - Prokurator Bednarczyk temu zaprzecza.
Pierwsze wyniki suwalskiego śledztwa mają być znane już za dwa tygodnie, po przesłuchaniu głównych świadków.
Bednarczyk był szefem lubelskich prokuratorów, gdy ministrem sprawiedliwości był Zbigniew Ziobro. Odwołał go nowy minister sprawiedliwości. Ostatnio Bednarczyk jest na urlopie.
(ER)