Gmina w ramach oszczędności zaplanowała zamknięcie gimnazjum w Wierzbicy. Powodem takiej decyzji miało być nikłe zainteresowanie naborem do pierwszej klasy. Temu pomysłowi ostro przeciwstawili się mieszkańcy, bo okazuje się, że oni chcą, żeby dzieci miały blisko do szkoły.
– Sami tą szkołę budowaliśmy, dawaliśmy cegłę, cement i piasek. Dlaczego teraz władze miałyby ją zamknąć – oburzali się mieszkańcy Wierzbicy.
Oburzenie poskutkowało. Od września będzie pierwsza klasa gimnazjalna, a w niej... dziewięciu uczniów. Klasa będzie tak mała, choć można w okolicy naliczyć 32 potencjalnych gimnazjalistów. Okazało się, że nie wszyscy rodzice chcieli posyłać dzieci do wierzbickiej szkoły. Co ciekawe, kilka mam i tatusiów z grupy oprotestowującej decyzję zamknięcia szkoły w Wierzbicy, gdy przyszło do zapisywania do niej dzieci – swoje posłali do gimnazjum w Urzędowie.
– Było wiele spotkań z rodzicami i przyjęliśmy, że będzie utworzona taka mała pierwsza klasa, a cała szkółka liczyć będzie 27 osób. Nie chcemy zakłócać wolnego wyboru szkoły. Uprzedziliśmy jedynie, że tak małe zainteresowanie placówką będzie zmierzało do jej zamknięcia, bo wyludni się ona całkowicie. Ale w demokratyczny sposób. To z powodu decyzji rodziców szkoła stanie się niepotrzebna – tłumaczy Jan Woźniak, wójt gminy Urzędów.
Przyznaje on jednocześnie, że takie rozwianie nie jest dobre dla gminy z ekonomicznego punktu widzenia.
– Na szczęście szkoła nie ma rozbudowanego zaplecza i nie jest bardzo kosztowna. Wrócimy do sprawy w następnym roku. Jeżeli sytuacja się powtórzy, to zastanowimy się, czy szkołę wygaszać stopniowo, czy po prostu wszystkich uczniów przenieść do Urzędowa – dodaje wójt Woźniak.