W nocy z soboty na niedzielę zmieniamy czas z letniego na zimowy. Nad ranem musimy cofnąć wskazówki zegarów z godz. 3 na godz. 2.
Ale to nie jedyny argument za zmianą czasu. Przesuwanie wskazówek o godzinę wymyślili na początku XX-go wieku Niemcy. Uznali, że podzielenie czasu na letni i zimowy pozwoli na efektywniejsze wykorzystanie światła dziennego. A to doprowadzi do oszczędności w wykorzystaniu energii. I dlatego wprowadzili czas letni - obowiązujący od marca do października.
- Stosowanie czasu letniego pozwala wiosną, latem i wczesną jesienią na przedłużenie zegarowego dnia o godzinę. Dzięki temu korzystamy wtedy dłużej z dnia i oszczędzamy energię elektryczną - wyjaśnia dr inż. Zbigniew Pałecki z Katedry Elektrowni i Gospodarki Energetycznej Politechniki Lubelskiej. - Mówiąc krótko: przez całe lato płacimy mniej za prąd.
O ile mniej? Specjalnie dla nas wyliczyli to naukowcy z politechniki. - Jeśli rodzina Kowalskiego będzie zużywała energię o godzinę krócej, zaoszczędzi na tym ok. 2 kilowatów tygodniowo, czyli ok. 80 groszy - szacuje inż. Pałecki. - Niby niewiele, ale jeśli policzymy to dla 7 miesięcy, to oszczędność sięgnie ponad 22 zł.
Oszczędzają też miasta i gminy, w których latarnie świecą się nie do zmroku, ale do określonej godziny, np. 23. Wtedy, przez ponad pół roku, latarnie można gasić godzinę wcześniej.
Dzięki temu wszystkiemu, w skali całego kraju oszczędności sięgają milionów zł. Według szacunków Krajowej Dyspozycji Mocy na sztucznym przesuwaniu zmroku od marca do października oszczędzamy 440 gigawatów energii w skali roku. To mniej więcej tyle, ile wynosi dzienna produkcja krajowej energetyki.
Podwójny czas stosuje się w ok. 70 krajach na całym świecie. Obowiązuje on we wszystkich krajach europejskich (oprócz Islandii) oraz m.in. w USA, Kanadzie, Meksyku i Australii. Czasu letniego nie wprowadziła za do Japonia.
U nas czas letni zacznie znów obowiązywać w marcu przyszłego roku. (MB)