Z powodu grypy zmarły już dwie osoby w województwie lubelskim, ostatnio 18-latek – alarmuje Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Lublinie. Szpitale ograniczają odwiedziny i wstrzymują przyjęcia pacjentów
Z powodu grypy zmarły już dwie osoby w województwie lubelskim – poinformowała w czwartek Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Lublinie.
– Pierwszy śmiertelny przypadek dotyczy osoby powyżej 80. roku życia, u której doszło do nałożenia się przewlekłej choroby z zachorowaniem na grypę. To doprowadziło do zgonu – informuje Irmina Nikiel, dyrektor WSSE w Lublinie. – W kolejnym przypadku, z ubiegłego tygodnia, chodzi o 18-latka, u którego choroba miała bardzo ostry przebieg, wystąpiły bardzo poważne komplikacje, m.in. ostra niewydolność oddechowa. W takich przypadkach życie uratowałaby szczepionka.
W całym kraju sytuacja jest coraz dramatyczniejsza. – W Polsce zanotowano już 50 zgonów, w tym aż 25 w ciągu ostatniego tygodnia – podkreśla dyr. Nikiel. – W porównaniu do ubiegłego sezonu grypowego, kiedy w sumie było kilkanaście zgonów, sytuacja jest bardzo zła.
– Choroby zakaźne mają to do siebie, że mogą powodować skutki śmiertelne. Jednak fakt, że medycyna jest coraz bardziej rozwinięta, żyjemy w przekonaniu, że w każdym przypadku uda nam się wyleczyć. Często zwlekamy z wizytą u lekarza do ostatniej chwili – komentuje Tomasz Zieliński, lekarz rodzinny z Zakrzewa (powiat lubelski). – Tymczasem nawet jeden dzień może przesądzić o zaawansowaniu choroby. Statystycznie na zachorowanie najbardziej narażeni są seniorzy oraz małe dzieci. Nie znaczy to jednak, że ciężki przebieg z komplikacjami albo śmiertelne przypadki nie mogą dotknąć osób w innych grupach wiekowych. Wystarczy, że wirus trafi na obniżoną odporność.
W tym momencie liczba zachorowań na grypę i infekcje grypopodobne w województwie lubelskim utrzymuje się na poziomie ok. 12 tys.
Jak podkreśla dr Zieliński, nie powinno się bagatelizować objawów choroby. – Jeśli objawy przeziębienia po zastosowaniu leków nie ustępują, a przebieg choroby zmienia się dynamicznie i jest coraz bardziej ostry, zdecydowanie powinniśmy skonsultować się z lekarzem – tłumaczy Zieliński.