1 mln 162 tys. zł – tyle w 2015 r. zarobił prezes LW Bogdanka Zbigniew Stopa. Nieco mniej – od 780 tys. do 1,2 mln zł – wpłynęło na konta członków zarządu kopalni. Narzekać na zarobki nie może też szefostwo PGE Dystrybucja – od 480 tys. zł do 600 tys. zł rocznie plus nagrody (150-208 tys.). Lubelska Fundacja Wolności walczyła o te dane trzy lata
We wrześniu 2016 roku Fundacja Wolności zwróciła się do państwowych spółek działających na terenie naszego województwa z pytaniem o wysokość pensji i nagród dla członków zarządów i rad nadzorczych. Najtrudniej poszło z lokalnymi gigantami z branży energetycznej. LW Bogdanka twierdziła, że nie jest podmiotem zobowiązanym do udostępniania informacji publicznych. PGE Dystrybucja przyznała, że wykonuje zadania publiczne, ale wysokość wynagrodzeń to „dane związane z prywatnoprawnymi aspektami wykonywanej działalności gospodarczej”.
W obu przypadkach Wojewódzki Sąd Administracyjny przyznał rację fundacji, ale spółki złożyły skargi kasacyjne. Niedawno Naczelny Sąd Administracyjny obie skargi odrzucił.
– Rozstrzygnięcie sądu nie jest dla nas niespodzianką. Mam nadzieję, że wyroki przyczynią się do zmiany standardów jawności w spółkach – komentuje Krzysztof Jakubowski, prezes Fundacji Wolności.
Co spółki starały się ukryć?
W 2015 roku ówczesny prezes LW Bogdanka Zbigniew Stopa zarobił 1 mln 162 tys. zł. Pozostali trzej członkowie zarządu otrzymali: 1 mln 21 tys. zł, 924 tys. zł i 780 tys. zł (wszystkie kwoty brutto, włącznie z premiami rocznymi). Zarobki członków rad nadzorczych kopalni to od 78 tys. zł do 135 tys. zł brutto. W 2016 roku spółka wypłaciła też odprawy odchodzącym członkom sześcioosobowego zarządu – po 150 tys. zł. Prezes Stopa dostał więcej – 195 tys. zł.
Bardziej aktualne dane przedstawiła PGE Dystrybucja. W ubiegłym roku roczne zarobki prezesa sięgnęły 600 tys. zł, członkowie zarządu po 480 tys. zł. Do tego należy doliczyć nagrody za rok 2017. Szef spółki Wojciech Lutek dostał 208 tys. zł, a wiceprezesi: Zbigniew Dżugaj, Jan Frania, Seweryn Kędra i Andrzej Pruszkowski po nieco ponad 150 tys. zł.
Ostatni z nich jest politykiem Prawa i Sprawiedliwości. Jako były radny sejmiku województwa składał oświadczenia majątkowe, przez co o jego wysokich zarobkach już wcześniej było głośno.
Po opublikowaniu najnowszych danych przez Fundację Wolności ten temat poruszył radny wojewódzki Koalicji Obywatelskiej Jacek Bury, który w jesiennych wyborach ubiega się o mandat senatora.
– Nie rozumiem, dlaczego polscy podatnicy płacą tak wysokie premie działaczom PiS. Pan Andrzej Pruszkowski zarobił w 2017 roku tyle pieniędzy, ile przeciętny obywatel musiałby wypracowywać przez ponad 30 lat. Dla mnie jest to sytuacja oburzająca – mówi Bury. I przypomina, że Pruszkowski w ubiegłym roku wsparł fundusz wyborczy swojej partii kwotą 31 tys. zł. – Teraz już wiemy, skąd te pieniądze się wzięły – komentuje radny.