Mija pięć miesięcy od wybudzenia się Izy z głębokiej śpiączki. Dziewczynka robi niebywałe postępy w pokonywaniu jej następstw.
- To był przypadek. Obejrzałem tę informację w Telewizji Polonia. Głosik dziewczynki, jej smutna twarzyczka ujęły mnie - opowiada Zbigniew Galus-Wąs z Linz w Austrii, gdzie mieszka i pracuje w dużej firmie jako lakiernik od 30 lat.
- Zacząłem szukać kontaktu z rodziną Izy.
Starania pana Zbigniewa zakończyły się sukcesem. Wczoraj osobiście poznał Izę, obdarowując ją maskotkami i nowoczesnymi urządzeniami do rehabilitacji. - Wszystko, co będzie jej potrzebne, dostanie ode mnie - mówił.
Od razu złapał wspaniały kontakt z dzieckiem. - Wtedy widziałem cię taką smutną, a teraz jesteś nie do poznania. Moim marzeniem jest zabrać twój uśmiech ze sobą - zabawiał ją.
Dziewczynka wypróbowała elektroniczny rowerek do ćwiczenia nóg, który dostała. - Jedzie się podobnie, jak na zwykłym - oceniła, pedałując z werwą.
Mija pięć miesięcy od wybudzenia się Izy z głębokiej śpiączki. Dziewczynka robi niebywałe postępy w pokonywaniu jej następstw. Jeszcze w styczniu siedziała na wózku. Teraz chodzi, rozmawia, śmieje się z żartów pana Zbigniewa.
W ciężką śpiączkę zapadła
24 lipca ubiegłego roku. Pięćdziesiąt metrów od domu potrącił ją samochód. Przez trzy miesiące była w stanie wegetatywnym, bez żadnego kontaktu z otoczeniem. Żyła dzięki urządzeniom. Obudziła się w październiku.