
Wojskowe oficerki oraz metalowy kubek Adama Kozła, służącego w Armii Andersa, przyniosła do szkoły czwartoklasistka Martyna Tołubińska, jego prawnuczka. - Poznawanie historii swojej rodziny może być pasjonujące - mówi dziewczynka, która oprowadza kolegów po wystawie pamiątek rodzinnych zorganizowanej w Nadrybiu. Przyniosła także rodzinne dokumenty i zrobiła kronikę opisującą losy familii. W kronice jest nawet drzewo genealogiczne.

Dzieciaki przyniosły nawet zeszyt z 1938 roku z adnotacją nauczyciela, który wpisał się 28 stycznia sześćdziesiąt osiem lat temu. Stertę dokumentów, świętych obrazków, pocztówek, wałek do maglownicy, banknoty, łuski z nabojów, stare żelazka, a nawet spinki do włosów.
- W ramach zajęć z klasą czwartą mamy dzieciom przybliżać tradycje rodzinne - wyjaśnia ideę tej dziwnej wystawy historyczka Anna Chryć. - Dwa miesiące pracowałyśmy z dziećmi szukając źródeł, robiąc kroniki rodzinne i rysując drzewa genealogiczne.
A Paweł Chryć przyniósł kolekcję plastikowych dinozaurów, samochodziki oraz 33 roboty "Bionicli”. - A także rysunki, które wykonuje sam, z głowy - pokazuje zeszyt pełen szkiców.
Efekty grzebania w rodzinnych archiwach i na swoich uczniowskich półkach można oglądać na stronie internetowej szkoły w Nadrybiu.