Wójt Jastkowa ma za nic opinie wojewody i kuratora, nie przejmuje się orzeczeniem sądu. Nie zgadza się na dyrektora szkoły z konkursu, który zresztą sam zorganizował.
– Pan łamie prawo! – oburzali się na spotkaniu z wójtem Zbigniewem Samoniem rodzice i nauczyciele. – Pan pełni mandat publiczny, a nie zarządza prywatnym folwarkiem. Za pana kadencji Jastków stał się Białorusią!
Zaczęło się półtora roku temu, gdy wójt ogłosił konkurs na stanowisko dyrektora szkoły w Płouszowicach. Wygrała dotychczasowa dyrektorka Beata Dzierżak.
– Wójt powierzył jej to stanowisko na rok, a nie na pięć, jak wymaga ustawa – mówi Roman Chudzik, sołtys Płouszowic i gminny radny. – Po roku postanowił unieważnić konkurs, stwierdzając uchybienia. Konkurs, który sam zorganizował.
Dyrektorka poskarżyła się do wojewody i sądu administracyjnego. Obie instytucje w sprawach umowy tylko na rok i unieważnienia konkursu wydały opinie negatywne dla wójta.
Ostatnio wójt powierzał Beacie Dzierżak pełnienie obowiązków dyrektora… co miesiąc. Ostatnia wygasła w poniedziałek. Wójt zapowiedział, że nowego dyrektora wyłoni w konkursie. A dotychczasowa dyrektorka, jak się nagle okazało, w ogóle nie ma uprawnień do pełnienia tej funkcji.
– Mam opinię radcy prawnego, że pani Dzierżak nie ma wykształcenia pedagogicznego – przekonuje wójt Zbigniew Samoń.
– Skończyłam studia na UMCS, potem zarządzanie oświatą i podyplomowe studia pedagogiczne. W 1992 r. dostałam akt mianowania. Wszędzie jest jasno napisane, że mam kwalifikacje – odpowiada Beata Dzierżak.
– Dlaczego pan nie wystąpi do kuratorium o interpretację? – pytali rodzice na poniedziałkowym spotkaniu. – To kuratorium jest właściwym organem. A nie pan, sędzia we własnej sprawie.
Wójt: To rozstrzygnął radca prawny. Rodzice: Radca prawny, który jest pana pracownikiem (Urzędu Gminy – red.). Dlaczego nie zwróci się pan o opinię do kogoś z zewnątrz?
Co na to kuratorium? – Pani dyrektor ma odpowiednie uprawnienia – mówi lubelski kurator Krzysztof Babisz. I dodaje, że taką opinię kuratorium wyda w tej sprawie. – Powinien się o nią zwrócić wójt. Ale skoro nie chce, wydamy ją na wniosek pani dyrektor.
Wątpliwości budzi też umowa podpisana z dyrektorką tuż po wygranym przez nią konkursie. – Dlaczego na rok, a nie na pięć lat? – pytali w poniedziałek rodzice.
– Jest taka możliwość – przekonywał wójt. Rodzice: Czy były jakieś przesłanki do tego?
Wójt: Ocena pani dyrektor. Nie była najwyższa. Rodzice: A pan jest taki idealny? Przegrał pan we wszystkich instytucjach i dalej pan tkwi przy swoim? Albo te instytucje się mylą, albo pan nie zna prawa.
Kurator stawia sprawę jasno: Zgodnie z prawem umowa na rok jest możliwa tylko w uzasadnionych przypadkach. W rozmowie ze mną wójt nie przedstawił takiego przypadku – mówi Babisz. – W mojej opinii po wygranym konkursie pani dyrektor powinna pełnić tę funkcję przez pięć lat.
Podobnie uważają rodzice. – Dzieci są zadbane, szkoła zadbana. Tylko obecna pani dyrektor jest dla nas gwarantem jakości – mówiła jedna z matek.
Wójt pozostaje niewzruszony. Zapowiedział, że dziś w szkole pojawi się nowa osoba pełniąca obowiązki dyrektora. Choć jeszcze w poniedziałek nie było wiadomo, kto nią będzie. – Dowiecie się państwo w środę – uciął wójt.
Rodzice zapowiedzieli, że nie wpuszczą nowego dyrektora do szkoły. A jeśli wójt nie zmieni zdania, przeniosą dzieci do szkół w innych gminach.