Rada Miejska w Kraśniku liczy 22 radnych, choć powinna 21. To pierwszy na Lubelszczyźnie przypadek, kiedy rada ma więcej radnych, niż przewiduje ustawa. Sprawa się rypła na ostatniej sesji rady w czasie... liczenia głosów.
Stało się tak, bo wśród radnych zasiadł z powrotem Tadeusz Członka. Były radny poczuł się znowu radnym po korzystnym dla niego wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. - Mam do tego prawo - mówi Tadeusz Członka, jeden z bohaterów tzw. afery mandatowej.
Afera mandatowa rozpoczęła się w kraśnickiej radzie w październiku 2003 roku. Wtedy radni pozbawili mandatów swoich kolegów. Zarzucili im prowadzenie działalności gospodarczej z wykorzystaniem mienia komunalnego. Odwołali więc Piotra Iwana, Mirosława Sznajdera, Ryszarda Irackiego i Tadeusza Członkę. Stanisław Bieleń uprzedził ich działania i sam zrezygnował z mandatu. Wkrótce dwaj z tej piątki - Sznajder i Iracki wrócili do rady. Wojewoda w ich sprawie uchylił decyzję większości radnych. Na miejsca pozostałych trzech wykluczonych rada powołała nowych radnych.
Tymczasem były radny Iwan poszedł do sądu. Wygrał i do rady wrócił. Automatycznie z mandatem pożegnała się osoba, która zajmowała zwolnione przez Iwana miejsce w radzie.
Dwaj pozostali wykluczeni, czyli Członka i Bieleń, nie robili nic. Ale wnioski w ich sprawie do WSA skierował... wojewoda. A sąd uznał, że uchwały na mocy, których Członkę i Bielenia pozbawiono mandatu są niezgodne z prawem. Radny Członka przyszedł więc na sesję i brał udział w głosowaniach. Z tym, że na sali był także radny, którego powołano na jego miejsce.
- Nie ma podstaw do wygaszania mandatów nowo powołanych radnych. Takie jest też stanowisko Państwowej Komisji Wyborczej. Będzie więc o jednego radnego więcej - wyjaśnił Jacek Leńczuk, radca prawny Urzędu Miasta w Kraśniku.
Ale to nie koniec. Niedługo może być jeszcze więcej radnych. W kolejce do wyjaśnienia swojej sytuacji czeka Stanisław Bieleń, piąty bohater afery mandatowej.
Sami radni komentują, że odwołując niesłusznie kolegów narobili sobie wstydu na całą Polskę, kasie samorządu wydatków. Same diety należne wracającym do rady osobom to około 60 tys. zł.