W liceach i technikach ruszył wielki przegląd... kalkulatorów.
Tegoroczne matury rozpoczną się dokładnie za dwa tygodnie egzaminem pisemnym z języka polskiego. Na matematykę przyjdzie czas 14 maja. Ania z I LO w Zamościu już dostała zalecenie, żeby przynieść do szkoły kalkulator, którego będzie używała na egzaminie. - Zrobię to w tym tygodniu - zapewnia dziewczyna.
Podobnie musi postąpić kilka tysięcy maturzystów z naszego regionu. - Regulują to przepisy wdrażane przez Okręgową Komisję Egzaminacyjną - mówi Zygmunt Kamiński, dyrektor I Liceum Ogólnokształcącego w Zamościu, który właśnie przeszedł szkolenie na ten temat.
Kalkulator używany przez maturzystów ma być prosty. Czyli taki, na którym można dodawać, odejmować, mnożyć, dzielić, a także obliczać procenty lub pierwiastki kwadratowe z liczb. Ale zabronione jest używanie urządzeń, które liczą całki czy granice. Gdyby któryś z uczniów używał w czasie egzaminu takiego sprzętu, jego matura zostałaby unieważniona.
Żeby tego uniknąć, OKE zaleciła dyrektorom szkół wcześniejsze sprawdzenie kalkulatorów. Kontrola właśnie rusza. - Zaleciłam już maturzystom, żeby przynosili do szkoły sprzęt liczący, którego będą używali na egzaminie - tłumaczy Grażyna Mojsym, dyrektor II LO w Chełmie.
- Mamy przygotowane pudełko dla każdego ze zdających, podpisane jego imieniem i nazwiskiem - wyjaśnia Mojsym. - Maturzysta przynosi kalkulator, my go sprawdzamy, a potem w pudełku zamykamy w szafie. W dniu matury wszystkie rozłożymy na stolikach, na których uczniowie będą pisali egzamin.
Są też tacy, którzy sprawdzą sprzęt liczący dopiero przed wejściem maturzystów do sal egzaminacyjnych. - Ale już teraz uprzedzamy ich, jakich urządzeń wnosić nie wolno - tłumaczy Mariusz Grzelak, dyrektor Liceum im. M. Curie-Skłodowskiej w Rykach.
- A my, żeby uniknąć zamieszania, kilka lat temu kupiliśmy własne kalkulatory - mówi Ewa Maziarz, wicedyrektor Zespołu Szkół Ekonomicznych im. Vetterów w Lublinie.
- I tak jest najlepiej. Przynajmniej nie będzie ryzyka, że mój kalkulator nie zostanie dopuszczony i nie będę miał na egzaminie żadnego - podkreśla Bartosz, uczeń popularnego "Vettera”.
- Kłopot mogą mieć ci, którzy kupią skomplikowany sprzęt, ale wyglądający na prosty - dodaje Kamila z chełmskiego II LO. - Lepiej nie bawić się w takie kombinowanie. Ryzyko jest zbyt duże.