Pracownice Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Markuszowie musiały stawić się na posiedzenie gminnej Komisji Rewizyjnej i odpowiadać na pytania dotyczące naszego poniedziałkowego artykułu.
W dniu publikacji naszego artykułu na temat ordynarnego zachowania przewodniczącego Rady Gminy, w budynku urzędu zebrała się Komisja Rewizyjna. Pracowniczki GOPS, które były świadkami słów Leszka Barwińskiego skierowanych do Sławomira Łowczaka, zostały zaproszone na jej posiedzenie. - Pytano mnie o to, czy słowa przytaczane w artykule były prawdziwe. Oczywiście, że wszystko potwierdziłam - opowiada pracowniczka GOPS (imię i nazwisko do wiadomości redakcji).
Sam przewodniczący twierdzi, że spotkanie nie miało charakteru przesłuchania. - Radni z Komisji Rewizyjnej chcieli poznać prawdę, dlatego poprosili panie o przyjście. Być może będą podejmować jakieś kroki związane z moim odwołaniem - mówi Leszek Barwiński.
Tymczasem według naszych informacji, inicjatorem przesłuchania był nie kto inny jak właśnie przewodniczący.
- Radni ciągle łapali mnie za słówka, ale nie dałam się podejść - opowiada pracowniczka GOPS. - Wszystko było nagrywane, dlatego podejrzewam, że przewodniczący będzie chciał to gdzieś wykorzystać. Było to bardzo nieprzyjemne doświadczenie.
Przypomnijmy. W poniedziałek napisaliśmy o doniesieniu, jakie złożył do prokuratury wójt Markuszowa Andrzej Rozwałka. Dotyczyło zachowania przewodniczącego wobec pracowników Urzędu Gminy. "Rozparłeś się w fotelu - jak buhaj siedzisz! Co, oborowym chcesz być, czy pracować w Domu Kultury?!” - to słowa przewodniczącego do pracownika Domu Kultury Sławomira Łowczaka. "Pracownicy są zestresowani, prześladowani, grozi się im utratą pracy” - czytamy w piśmie, podpisanym przez 22 gminnych urzędników, wszystkich, którzy akurat tego dnia byli w pracy.