Ponad 500 osób podpisało się dziś pod petycją do marszałka województwa, żeby zmusił drogowców do poprawy bezpieczeństwa na skrzyżowaniu Krasieninie.
Do podpisania się pod petycją zachęcał od rana z ambony ks. Jan Kalinowski, proboszcz miejscowej parafii.
- Trzeba podjąć działania, żeby skrzyżowanie było bezpieczniejsze - apelował. - Rozwiązaniem byłoby umieszczenie na jezdni tzw. garbów, które zmuszałyby kierowców do zdjęcia nogi z gazu. Mieliby czas, żeby się rozejrzeć i zastosować do znaków.
Kierowcy, którzy przejeżdżają przez skrzyżowanie w Krasieninie, nagminnie nie zatrzymują się przed znakiem STOP. Wymuszają pierwszeństwo. W ten sposób dochodzi do kolizji i wypadków.
Przed ponad tygodniem renault zderzył się z ciężarówką, która staranowała jeszcze dwa samochody i uszkodziła budynki sklepu i banku. Jedna osoba zginęła, trzy zostały ranne. Ofiar mogłoby być znacznie więcej, bo skrzyżowanie znajduje się w centralnym punkcie miejscowości, tuż przy kościele i szkole.
Po serii wypadków drogowcy z Zarządu Dróg Wojewódzkich w Lublinie doszli do wniosku, że wystarczy tylko odnowić pasy na jezdni. Farba wytrzymała dwa dni.
- W piątek spadł deszcz i zmył pasy - mówi Marta Mańkowska, która po mszy zbierała podpisy pod petycją do marszałka, m.in. od mieszkańców, którzy sami byli ofiarami wypadków na feralnym skrzyżowaniu.
- Przed dwoma laty jechałam z Jastkowa do Niemiec - wspomina Bogumiła Podkościelna. - Miałam pierwszeństwo przejazdu. Na skrzyżowaniu w mój samochód uderzył mikrobus. Ściął cały przód mojego auta, a potem staranował płot. Cud, że przeżyłam i nikomu nic się nie stało.
W tym tygodniu petycja mieszkańców trafi do marszałka Krzysztofa Grabczuka. Od Sejmiku Województwa zależy, czy przeznaczy pieniądze na rzeczywistą poprawę bezpieczeństwa na skrzyżowaniu - budowę ronda.