Dwa korty odkryte, jeden pod dachem, kompleks boisk do siatkówki i piłki nożnej, fińskie domki oraz doskonałe pierogi
Gospodarstwo agroturystyczne "Marynka” działa od maja ubiegłego roku. W ciągu kilku miesięcy stare siedlisko po rodzicach Krzysztofa Rutkowskiego zmieniło się nie do poznania. - Całe życie byłem związany ze sportem. Przez długie lata grałem w piłkę ręczną w Szombierkach Bytom. Potem praca w kopalni. Karierę skończyłem w Bogdance - opowiada Krzysztof Rutkowski. - Poza piłką ręczną ulubioną dyscypliną był tenis. Na początek wybudowałem kort, żeby pograć ze znajomymi.
I tak się zaczęło - dodaje z uśmiechem. - Koledzy uznali, że skoro jest kort, to dlaczego nie dwa i to pod dachem. A skoro można pograć do wieczora, to trzeba pomyśleć o noclegu. I tak - krok po kroku powstały dwa korty otwarte, jeden pod dachem, dwa boiska do piłki plażowej, kilka domków z 47 miejscami noclegowymi (160 zł za domek za dobę), duża, zadaszona altana na ogniska oraz łowisko dla gości.
Centralnym punktem jest obszerna stołówka. To królestwo pani Anny. - Specjalnością są pierogi w kilkunastu odmianach. Nasza szefowa kuchni zna się na pracy, bo przez długie lata gotowała dla górników z Bogdanki - mówi Anna Rutkowska. - I to jest hit. Mieliśmy gości z Niemiec, Włoch, Anglii. I każdy z nich zajadał się pierogami Wszyscy się dziwią, jak takie miejsce wyrosło na tak kompletnej głuszy - dodaje z uśmiechem Anna Rutkowska.
"Marynka” już teraz wygląda po europejsku. Każda drewniana dacza ma własny węzeł sanitarny, aneks kuchenny, telewizor, wieżę stereo, można skorzystać z koni pod siodło. Wokół rosną młode drzewka wśród przystrzyżonej trawy. To jednak nie koniec planów. - Myślimy o budowie małego zalewu na rzece Świńce i rozbudowie bazy noclegowej - dodaje Krzysztof Rutkowski.