Prezydent Lech Kaczyński nie przyleciał w środę na Lubelszczyznę do Krasnobordu. Oficjalnie z powodu złej pogody. Tymczasem prezydencki śmigłowiec wzięła jego żona i poleciała nad morze - donosi Gazeta Wyborcza.
Maszyna zabrała jednak żonę prezydenta, Marię Kaczyńską do prezydenckiego ośrodka w Juracie - pisze "Gazeta Wyborcza".
Ekipa "GW" przez dwie godziny obserwowała położony tuż przy pałacu prezydenckim budynek Biura Bezpieczeństwa Narodowego, na którego dachu jest lądowisko dla helikopterów..
Okazało się, że maszyna po godz. 16 poleciała na wojskową część lotniska Okęcie i o 18.20 wyleciała nad morze.
- Z pułku lotniczego otrzymaliśmy ostrzeżenie o poważnych zagrożeniach, które mogą wystąpić na trasie do Krasnobrodu. Dlatego lot odwołano w ostatniej chwili - mówi "Gazecie Wyborczej" Tomasz Brzeziński, wiceszef biura.