Rodzinny przewodnik po Lubelszczyźnie to dobry pomysł. Ważne, żeby taki przewodnik dotykał architektury, pejzażu, ale także ludzi, kuchni, zwyczajów – mówi Leszek Mądzik. Człowiek, który ze swoim teatrem objechał kulę ziemską i widział setki miejsc. A jednak tu, na Lubelszczyźnie, ma swoje miejsce
Łąka
– Siedzę na tarasie i obserwuję łąkę. Tak układam swój leżak, żebym ją widział. Ta łąka zaskakuje wieloma rzeczami. To jest teren bardzo nasączony wodą i nagle ta moja łąka potrafi zamienić się w rzekę. A co najcudowniejsze, na przełomie sierpnia i września na wysokości jednego metra wędruje przez nią mgła. Parokrotnie zdarzyło się, że ludzie idący przez łąkę wyglądali jakby stąpali po chmurach – opowiada Leszek Mądzik.
Artysta nie ukrywa, że większość pomysłów na spektakle tam w Rogóźnie się narodziła. – Ważne są dźwięki mojej łąki. Kiedy wiatr się rozkręca, ożywia drzewa, uderza o dach. Wsłuchuję się wtedy, chłonę dźwięki natury.
Bywa tam sam, bywa z rodziną. Jego córki, Liwia i Ludwika, spędzały tam wakacje. – Pewnego dnia się tam jechało, przerzucało cały majdan, tam były zabawy w chowanego, pierwsze piaskownice w leśnym piachu i obserwacje zwierzyny, podchodzącej pod sam dom. Może jeszcze o jednej rzeczy powiem. Nasz dom w Rogóźnie ma na strychu nietoperze. Kiedy nadchodzi zmierzch, startują jak z lotniskowca i kołują nad nami – opowiada Mądzik.
Cud
W Rogóźnie zdarzyła się historia, którą Leszek Mądzik znał tylko z filmów. To był piękny, sierpniowy dzień. – Dzwoni do mnie córka Ludwika i mówi pamiętne słowa: Tato, nie ma twojego Rogóźna. Nie bardzo wiedziałem, co mówi. A córka na to, że przez Rogóźno przeszła trąba powietrzna.
Dojechał na miejsce i nie poznał okolicy. – Do dziś nie poznaję. Już nie ma tego pejzażu. Las, który mieliśmy za oknem, zamienił się w sterczące, porozrzucane i połamane drzewa. Jakby ktoś rozrzucił zapałki. Cudem, naprawdę cudem nasz dom się ostał. Trąba powietrzna wyrwała drzewa stojące przy domu. Zostały leje na głębokość dwóch metrów.
Ktoś czuwał nad domem? – Figurka Chrystusa. Zawsze jak przyjeżdżałem do Rogóźna, na tarasie stawiałem frasobliwego Chrystusa. Dokładnie rok przed trąbą, kupiłem Chrystusa na jarmarku w Holi. Rzeźbiarz wpisał mi z tyłu rzeźby datę. Wierzę w znak opatrzności i łączę te dwie daty. W rocznicę tego zakupu Frasobliwy ocalił nasz dom. I tych, którzy w nim podczas katastrofy byli.
Kraśnik
Leszek Mądzik zainteresował się naszym rodzinnym przewodnikiem. Gdyby miał z niego korzystać, chciałby, żeby można było w nim wybrać trasę. Z Lublina w kierunku innych miast. – Myślę, że na Lubelszczyźnie jest więcej takich miejsc jak moje Rogóźno. Chodzi o to, żeby je wydobyć, wskazać innym. Ja często pokonuję trasę Lublin–Kielce i w jednym miejscu przerywam podróż na godzinę, dwie.
Gdzie? – W Kraśniku. Wędruję śladem dawnych cegielni. Czy my mamy świadomość tego, że jest tam średniowieczna, archetypiczna kopalnia gliny? Te domy, kominy, suszarnie, fragmenty odsłoniętej ziemi. Aż się marzy zrobić z tego film. Dochodzi do tego lekko pagórkowaty pejzaż za Kraśnikiem, w kierunku Annopola. Jedziemy i nagle z krajobrazu wyłaniają się szałasy, w których suszy się cegła. Ale Kraśnik jeszcze jedną rzecz urodził: suszony tytoń. Wypatruję takich miejsc, zatrzymuję samochód, fotografuję. Suszarnie tytoniu, które jeszcze tam przetrwały, są ewenementem. Takie pejzaże także powinny znaleźć się w przewodniku.
Łęczna
Do niezwykłych miejsc, które powinny znaleźć się w naszym przewodniku, należy Łęczna. – A dokładnie rynek. Oczywiście, on ma jakąś zbrodnię na środku w postaci marketu. Widzę cały czas układ tych domków, jeden róg, który wieńczy synagoga… Takich miasteczek już nie ma. Można budować kolejne, nowoczesne miasta. Ten kawałek dawnej Łęcznej to jest taki smaczek. Z takich smaczków też powinien być zbudowany wasz przewodnik. Może ktoś wpadnie na pomysł, żeby zrekonstruować dawne miasto, zabrać te brzydactwa, które szpecą.
Góra Chełmska
To miejsce, które Leszek Mądzik bardzo ceni. – Już samo wzgórze jest ciekawe. A na nim bazylika, zabudowania kościelne, wieża, droga krzyżowa zagubiona wśród drzew.
Jest też klasztor, w którym można wynająć cele. – Niesamowity klimat tego miejsca mnie intryguje. Są tam nawet schowane klasztorne ogrody. Ilekroć przejeżdżam przez Chełm, wzgórze mnie ciągnie. Ponoć na wzgórzu znajduje się grób księcia Daniela. A rano, kiedy powietrze jest przejrzyste, według legendy widać Kresy, które dziś są poza terenem Polski.
Lublin?
• Gdybyś miał polecić jedno miejsce w Lublinie?
– Wirydarz dominikański. Sam klasztor z bazyliką Dominikanów to jedno z najciekawszych miejsc. Ale wirydarz jest prawdziwą perłą. Dziś bardzo zniszczony, po odnowieniu wyłoni się uroda ścian. Ile tam jest detali rzeźbiarskich, symboli, które można czytać i interpretować. Po kaplicy zamkowej, która jest ewenementem w skali światowej, wirydarz dominikański to druga rzecz w Lublinie. Jestem pod wrażeniem.