W naszym województwie jest kilkakrotnie mniej dawców narządów niż na zachodzie kraju – wynika z danych opublikowanych w najnowszym biuletynie centrum ds. transplantacji Poltransplant.
11-letni Mateusz Prażmowski z Łęcznej na przeszczep serca czeka od kilku lat. Razem z nim w szpitalu w Warszawie mieszka jego mama. – Od zgłoszenia na listę minęły ponad dwa lata. Syn od blisko czterech lat jest podłączony do sztucznej komory serca – mówi Anna Prażmowska. – Został uznany za pacjenta najdłużej wspomaganego sztuczną komorą w Europie. Gdyby teraz znalazł się dawca, Mateusz jest pierwszy w kolejce.
Niestety chłopiec jest coraz słabszy. Nie ma już siły, by chodzić. – Mamy nadzieję, że przeszczep uda się wykonać jak najszybciej, bo to już czwarte święta w szpitalu – mówi pani Anna.
Gorzej tylko na Podkarpaciu
– Jeśli chodzi o statystyki dotyczące dawców i pobrań narządów, to gorzej niż u nas jest tylko w województwie podkarpackim – mówi dr n. med. Jacek Bicki z Kliniki Chirurgii Ogólnej, Transplantacyjnej i Leczenia Żywieniowego SPSK nr 4 w Lublinie. – Pobrań jest u nas kilka razy mniej niż w zachodnich województwach. Pod tym względem Polska jest podzielona granicą, która biegnie od Gdańska do Krakowa.
Według danych Poltransplantu, w naszym województwie współczynnik liczby dawców na milion mieszkańców wynosi zaledwie 8,6, a np. w województwie zachodniopomorskim to 31,8, w wielkopolskim – 26,8. Skąd taka różnica? Okazuje się, że na zachodzie kraju rodziny zmarłych chętniej przekazują narządy niż u nas. Na wschodzie jest więcej osób, które się temu sprzeciwiają.
– W ubiegłym roku w naszym szpitalu na 26 zmarłych, w 11 przypadkach dostaliśmy odmowę pobrania narządów – mówi dr Bicki. – Brak zgody rodziny zmarłego na pobranie narządów to jedna z przyczyn słabego wyniku naszego województwa – przyznaje.
Rozpoznanie przez lekarzy
Duże znaczenie ma również odpowiednio wczesne rozpoznanie przez lekarzy śmierci mózgowej u pacjenta.
– Nawet najmniejsza zwłoka w takim rozpoznaniu może decydować o tym, czy konkretny narząd będzie mógł w ogóle zostać pobrany – zaznacza dr Bicki. – Próbujemy dogonić zachodnie województwa, organizujemy szkolenia dla lekarzy, m.in. w kontekście rozpoznawania śmierci mózgowej, uczestniczymy w akcjach popularyzujących transplantologię np. wśród uczniów, duchowieństwa, prokuratorów. Tak by odmów pobrania narządów w uzasadnionych przypadkach było mniej – dodaje.
Mało szpitali
Jak wynika z danych Poltransplantu, w programie pozyskiwania narządów od zmarłych w Lubelskiem wciąż bierze udział za mało szpitali. W ubiegłym roku przystąpiło do niego tylko 6 z 23 placówek, które mają taką możliwość. Dla porównania w województwie mazowieckim było to 26 z 50 szpitali, a w śląskim 22 z 47.
– Jest jednak na pewno znacznie lepiej niż było u nas jeszcze kilka lat temu. Zwiększa się liczba szpitali, które uczestniczą w pobraniach narządów – zauważa dr Bicki. – Obecnie w naszym województwie uczestniczą w tym programie nie tylko placówki z Lublina, ale również Chełma, Kraśnika, Białej Podlaskiej czy Łęcznej. Katarzyna Prus