60 tysięcy ludzi bez prądu i kilkadziesiąt uszkodzonych dachów. Do tego setki połamanych drzew, w tym 670-letni dąb Władek w Karczmiskach. To skutki nawałnicy, która w nocy z poniedziałku na wtorek przeszła nad Lubelszczyzną.
Najsilniej wiało w gminie Annopol. Nawałnica uszkodziła dachy w 30 budynkach. – Wiatr zrywał blachę, eternit. Niektóre zadaszenia zniszczył całkowicie – mówi Jerzy Kowalczyk z Urzędu Gminy w Annopolu.
– Takich podmuchów nie widziałem u nas od 50 lat – opowiada Zygmunt Tęga z Annopola. – W ciągu kilku minut zerwało mi dach w tartaku i wyrzuciło jakieś 20 metrów dalej.
Żywioł pozrywał też linie energetyczne. W poniedziałek między godz. 21, a 22 bez prądu zostało 60 tysięcy mieszkańców regionu. – Awarie były na bieżąco naprawiane – mówi Włodzimierz Stańczyk, dyrektor Wydziału Zarządzania Kryzysowego Urzędu Wojewódzkiego w Lublinie.
W Karczmiskach gwałtownym podmuchom nie oparł się jeden z najważniejszych pomników przyrody w regionie. – W nocy złamał się dąb Władek, który ma 670 lat – mówi Edward Rudnicki, sekretarz gminy Karczmiska.
Usunięcie z drogi powalonego drzewa zajęło strażakom kilka godzin. – Konar był tak ciężki i gruby, że trzeba było użyć dźwigu – wyjaśnia Ireneusz Kotowski, rzecznik Straży Pożarnej w Opolu Lubelskim.
– To duża strata. Dąb Władek jest porównywalny do słynnego "Bartka”. Na Lubelszczyźnie mamy tylko dwa tak stare pomniki przyrody – ocenia Krzysztof Gorczyca, ekolog z Towarzystwa Dla Natury i Człowieka.
Nawałnica pozrywała dachy także w kilku domach w Dzierzkowicach i Trzydniku Dużym.
– W samym Lublinie interweniowaliśmy 11 razy. Najczęściej chodziło o usunięcie połamanych gałęzi. Drzewo przygniotło też dwa samochody: w Lublinie na ul. Tumidajskiego i w Liśniku Dużym. Tam lekko ranny został dwudziestolatek – informuje Wojciech Miciuła, rzecznik komendanta wojewódzkiego Straży Pożarnej w Lublinie.
Burza, która przeszła w nocy nad Lubelszczyzną wyrządziła największe straty w powiatach: kraśnickim, janowskim, biłgorajskim, tomaszowskim i zamojskim.